Ma Pan całkowicie złe wyobrażenie o mojej pracy - projektuję i wykonuję instalacje DOPASOWENE DO BUDYNKU INWESTORA, a nie inwestor buduje dom pod moje instalacje. To zasadnicza różnica.
Oczywiście, że staram się, aby te domy zostały maksymalnie możliwie docieplone, została wykonana porządna paroizolacja, a nie żółta folia budowlana - instalator, który potrafi to połączyć, jest potem polecany, i na brak zleceń nie narzeka.
Jeśli zaczną być popularne pudełka ze styropianu o grubości 40cm (czyli pańskie rozwiązania), to zacznę proponować instalacje umożliwiające tanie grzanie i chłodzenie - czyli sufity grzewczo-chłodzące, latem zasilane z GWC, a zimą grzane - w zależności od zużycia, ale przy idealnej puszcze pewnie elektrycznie. I znowu na instalacji chłodzenia pasywnego będę sobie dobrze zarabiał, bo zwykłe klimatyzatory są zbyt drogie w eksploatacji, a do takich domów to podstawa. Dla mnie nie ma różnicy, czy instaluję solar, kocioł, czy kable do podłogowego ogrzewania (choć do normalnego, dobrze docieplonego domu jest to samobój jeśli chodzi o koszty). Do tej pory dwa razy przekonywałem klienta do kabli grzejnych (domy pasywne), ale obaj inwestorzy zdecydowali się na droższe, ale znacznie tańsze w eksploatacji ogrzewanie ścienne z kotła kondensacyjnego + solar + dogrzewanie CWU z kondensata. Temperatury pilnują elektroniczne sterowniki z algorytmem PID.
Za kilka lat, w idealnie izolowanych domach zeroenergetycznych (czyli o bardzo niskim wskaźniku EP - nie EK), podstawą będzie tak znienawidzony przez Pana solar - pompa ciepła będzie powodowała nadmierny (ponad wymagania) wzrost współczynnika EP, w efekcie projektant, wykonawca oraz inwestor będą zmuszeni prawem projektować CWU na solarze, ewentualnie wspomaganą PCI.
PS
Mówiąc "wieśniaki" mówię o stanie umysłu, a w żadnym wypadku nie o miejscu pochodzenia. Mieszkańców wsi bardzo szanuję i cenię, jak dzieci podrosną, sam się na wieś przeprowadzę. To właśnie na wsiach spotykam najwięcej miłych, sympatycznych osób, szczerych i otwartych, nie pędzących przez życie bez celu, byle szybko - to rzadkość w mieście. "Wieśniaki" to określenie równoznaczne do stada baranów - jak jeden baran uzna, że skarpetki są be, to reszta to samo beczy. Tymczasem pasterz cieszy się, że mu barany wesoło beczą na pastwisku
