Prawo jednoznacznie mówi że winny jest geodeta! Nie wykonawca, nie kierownik budowy. Kierownik budowy ma zapewnić wytyczenie - czyli nie dopuścić do budowy obiektu, który nie zostałby wytyczony przez fachowca czyli geodetę. Jak wykonawca czy kierownik budowy ma sprawdzić czy dom jest dobrze usytuowany względem granic skoro tyczenie domu polega na wbiciu palików określających kształt obiektu, jego osie. Geodeta za te swoje kilkaset złotych z reguły tyczy tylko osie lub obrys budynku, a nie granice działki więc jak niby kierownik ma zweryfikować czy dom nie jest przesunięty w którąś ze stron względem granic, skoro z reguły ich nie ma wyznaczonych. Żadne sprawdzanie przekątnych ścian nie umożliwia wychwycenia tego. Kierownik ani wykonawca nie dysponuje ani sprzętem ani możliwościami aby za to odpowiadać. To jedyna rola geodety. Podpisuje się w dzienniku budowy, że wytyczył obiekt? Podpisuje. Basta. Niestety zdarza się, że na budowę przyjeżdzają dziadkowie lub pomocnicy geodety, a później pretensje.

Myślę, że warto wybrać się do radcy prawnego, czy też kogoś innego zajmującego się prawem, najlepiej budowlanym. Mój geodeta też się pomylił (jak się poźniej okazało), ale z racji ogólnie dziwnego podejścia do pracy (czyt.olewczego) podziękowaliśmy mu i zatrudniliśmy innego, fachowca z prawdziwego zdarzenia. Cóż, człowik uczy się na błędach

mysle, ze warto walczyć o takie sprawy, ale może da się z nim jakoś łaskawie dogadać. Jeśli chodzi o takie poważne inwestycje, to ja zawsze staram się korzsytac z usług sprawdzonych firm, polecanych przez znajomych. Jeśli chodzi o pomiary geodezyjne, to u mnie zajmowała się nimi firma MGEO z Dąbrowy Górniczej i stanęli na wysokości zadania.