Jestem po raz pierwszy na tym forum i mam pytanie dot. błędu, który popełniłem przy wyrównywaniu ścian.
Nie wiem, gdzie popełniłem błąd i jak mam go poprawić. Proszę o trochę konstruktywnej krytyki. Przygotowałem podłoże - zerwałem luźne tynki aż do samej gołej ściany. Odpyliłem, zagruntowałem uni gruntem. Poczekałem aż wyschnie. Nałożyłem pierwszą warstwę Goldbandu, poczekałem aż wyschnie. Schło 2 dni. Zagruntowałem. Nałożyłem pierwszą warstwę Cekolu C 45. Z grubsza wyrównałem. I niestety z uwagi na późną porę, odłożyłem zlicowanie ściany na drugi dzień. Zgodnie z poradami eksperta z Cekolu na wyschniętą już jedną warstwę Cekolu położyłem unigrunt. Odczekałem aż wyschnie i wówczas dołożyłem kolejną warstwę Cekolu C 45 aby zlicować ścianę. Sprawdziłem lico ściany łatą. Gładziuchna. i w miarę równa. Gdy wyschła przeszlifowałem. Odkurzyłem. Zagruntowałem. I wszystko wydawało się być ok. Ba, można powiedzieć, że EGO zostało mile połechtane dopóki, dopóty nie wyschła nałożona pierwsza warstwa farby lateksowej, matowej firmy Dulux. Wówczas wylazło na wierzch łączenie dwóch kolejnych warstw Cekolu i warstwy unigruntu. Z daleka nie widać, ale przy bocznym świetle lub kierunkowym oświetlenie mam wrażenie, że patrzę na mapę jakiegoś lądu wraz z poziomicami. Może i ciekawe rozwiązanie. Ale nie tak miało być.
Gdzie tkwi błąd ? Czy niepotrzebnie położono drugą, trzecią warstwę Cekolu, unigruntu? Czy niepotrzebne było szlifowanie ? Czy skoro mam zagłębienie w licu ściany powinienem położyć szpachlę na całej jej powierzchni ? Szl... mnie trafia bo nie wiem.
Proszę pomóżcie laikowi. Bo niewiedza mnie zżera.

