autor: Gość » 27 kwie 2005, 14:13
Panie Krzysztofie.
Pojęcie "oddychanie ścian" jest powszechnie nadużywane. Tak naprawdę zostało ono swego czasu wprowadzone do obiegu przez handlowców, żeby bardziej oddziaływać na wyobraźnię amatorów budowania, bo do nich przecież skierowane są wszystkie reklamy w prasie i telewizji wg zasady: buduj, to proste!
Nas zawodowców, nie trzeba do niczego przekonywać i jak Pan zapewne zauważył, to żaden ze specjalistów budownictwa nie używa tego terminu, chyba że dał się zmanierować.
Cóż oznacza owo oddychanie?
Oddychanie, jak nazwa wskazuje, mówi o pobieraniu i oddawaniu, ale czego?
Istota żywa oddycha powietrzem. Czym oddycha przegroda? Niczym! Nie ma w przegrodzie "płuc", które będą wdychać powietrze i je wydychać. Zatem nie używajmy pojęcia, które nie ma żadnego sensu.
Żeby tematu nie pozostawić bez "kropki nad i", pragnę wyjaśnić w znacznym uproszczeniu:
Przez przegrody odbywa się ruch ciepła i powietrza.
Wymiana ciepła odbywa się na drodze przewodzenia, promieniowania i konwekcji - zawsze od temperatury wyższej do niższej.
Wymiana powietrza odbywa się na drodze infiltracji lub eksfiltracji (zależnie od ciśnień powietrza po obu stronach przegrody) - także od wyższego do niższego.
Jednakże w powietrzu zawarty jest pewien gaz: para wodna, która rządzi się swoimi bardzo skomplikowanymi prawami przemieszczania się przez przegrody.
Para wodna przemieszcza się generalnie przez przegrody w wyniku różnicy ciśnień cząstkowych: na zewnątrz i wewnątrz budynku i zawsze od ciśnienia wyższego do niższego. Ciśnienia cząstkowe zależą wprost proporcjonalnie z kolei od temperatury w otoczeniu i temperatury we wnętrzu przegrody tj. wewnątrz poszczególnych komórek gazowych w materiale.
Jak z tego wynika, zawsze mamy do czynienia ze ściśle ze sobą powiązanym ruchem ciepła i pary wodnej! Nigdy niezależnie! Dlatego mówimy o skojarzonym ruchu ciepła i wilgoci.
Dopóki para wodna w przegrodzie znajduje się w stanie gazowym, dopóty nic złego się nie dzieje, ale para wodna czasami pokonuje tzw. punkt rosy i się skrapla. Wtedy mogą, (ale nie muszą) zajść procesy szkodliwe: zamarzanie i szkody z rozsadzania przez lód czy procesy biologiczne (gnicie, pleśnienie, zagrzybienia).
Istotą projektantów i wykonawców budynków jest, opierając się na fizyce budowli (zgłębiającej w/w zjawiska w sposób szczegółowy) tak zaprojektować i tak wykonać poszczególne elementy budynku, aby w żadnym miejscu nie dochodziło do wyżej opisanych negatywnych zjawisk, a jeśli już, to aby szkody nie wystąpiły w żadnym stopniu - czyli, aby były pod kontrolą.
Jak z powyższego wynika, nie ma mowy o żadnym oddychaniu przegród! Mamy do czynienia z fizyką przegród, a nie jakimś oddychaniem.
I jeszcze jedno: nie należy wprowadzać samodzielnych wynalazków technicznych czy domniemanych rozwiązań przy budowie lub remoncie domu bez wcześniejszej konsultacji ze specjalistą. Budynek to trudny i skomplikowany organizm i trzeba o tym pamiętać, żeby go nie zepsuć, żeby nie potrzebnie nie wydawać pieniędzy. Niestety, wiele pism w ostatnich latach promuje tezę, że każdy może sobie zbudować dom. Jest to absolutna bzdura.
Trzeba mieć o tym pojęcie i ściśle trzymać się projektu - bez żadnych prób potanienia inwestycji.
Efekt tej tezy jest taki, że dzisiaj większość indywidualnych inwestorów idzie do sklepu czy hurtowni i tam pyta, i tam szuka porady. Sklepy czy hurtownie nie zatrudniają sprzedawców z wyższym wykształceniem budowlanym, bo ich na to nie stać. Więc doradza każdy, kto sprzedaje, doradza co ma, bo chce sprzedać. Ale ani ja tego nie zmienię, ani inni specjaliści, którym "serce się kraje" jak widzą to totalne bezkrólewie!
Dlaczego tak jest?
Przecież, żeby sprzedawać w aptece trzeba mieć stosowne wykształcenie - czyż nie? Jest to kolejny paradoks polski. Może ten post przeczyta ktoś z ekipy rządzącej i przemyśli jak załatać tę dziurę w przepisach. To samo dotyczy wykonawców - bez przygotowania zawodowego nie powinni być dopuszczeni do usług budowlanych. Jeżeli sporządzi się bilans, to uzyskamy, że w budownictwie pracuje 3 razy więcej wykonawców niż absolwenci szkół zawodowych, średnich i wyższych razem! Jest paradoks?
Pozdrawiam.
Jerzy B. Zembrowski - Biuro Doradztwa Budowlanego BDB