JBZ pisze:Skoro "w fizyce temperatura punktu rosy to początek krzywej rosy.", to proszę wytłumaczyć:
1. Co to za krzywa i jak się ją określa?
2. Gdzie jest koniec tej "krzywej rosy"?
Panie Brzęczkowski, to Pan napisał to, co cytuję na czerwono. Z tego zdania wynika Pana brak wiedzy na temat powietrza wilgotnego, więc przesłałem te dwa pytania. Jak widać, nie ma Pan odpowiedzi.
Kilka razy pisałem, że w Pana wypowiedziach prawda miesza się z fałszem, co jest groźne - nie dla specjalistów, lecz zwykłym forumowiczom czytającym te wypowiedzi. Z tego wyłącznie powodu, wkraczam i wykazuję Pana błędy - błędy w rozumowaniu, a często celowy fałsz - jak np. o wyższości eksploatacyjnej ogrzewań elektrycznych czy niższym koszcie eksploatacji z ich zastosowaniem. Pan często podpiera się zasłyszanymi informacjami, by nadać sobie splendoru i uchodzić za znawcę tematu. Rzecz w tym, że te wypowiedzi są natychmiast wyłapywane przez osoby mające wiedzę jak np. HenoK i są prostowane.
To, że z prof. Pogorzelskim Pan kiedyś korespondował, to nic nie znaczy. Ze mną też Pan kiedyś korespondował. Efektem tego jest to, że dostałem niezbity dowód Pana niewiedzy o podstawach fizyki budowli i dyletanctwa w ogóle jeśli idzie o budownictwo.
Co do „krzywej rosy”. Nie ma takiego pojęcia. Jest owszem: temperatura punktu rosy i jest to
temperatura powierzchni ciała stykającego się z powietrzem, przy której zachodzi początek kondensacji pary wodnej zawartej w powietrzu otaczającym. Wartość tej temperatury nie jest stała, a zależy od wilgotności względnej powietrza otaczającego czyli jego temperatury termometru suchego oraz zawartości wilgoci w powietrzu i jest zależna od ciśnienia powietrza. Na pokazanym przez Pana HenoK wykresie i-x (entalpia - wilgotność bezwzględna) zwanym też wykresem Molliera, temperatura punktów rosy leży na krzywej wskazującej stan nasycenia powietrza parą wodną czyli krzywej o wilgotności względnej 100%. Zatem, nie jest to żadna „krzywa rosy” lecz linia wilgotności względnej 100%.
Kiedy na tej linii znajdą się stany nasycenia czyli początki kondensacji pary wodnej? To dłuższa historia, bo jest wiele sposobów na doprowadzenie powietrza do stanu, w którym pojawi się początek kondensacji pary.
Jednym z nich, jest stan powierzchniowego kontaktu powietrza z powierzchnią ciała mającego temperaturę niższą niż właśnie temperatura punktu rosy w danych warunkach. Pan TB pisząc o kondensacji pary wodnej wewnątrz warstw przegrody myli pojęcia i tam szuka temperatury punktu rosy! To brednie! Wewnątrz każdego ciała występuje wyłącznie rozkład ciśnień cząstkowych pary wodnej względem ciśnienia nasycenia pary wodnej, do badania czego służy krytykowana przez Pana TB analiza cieplno-wilgotnościowa, w której uwzględnia się jednoczesny przepływ ciepła i pary wodnej (niekoniecznie w tym samym kierunku w danej chwili). Wewnątrz przegrody prawo Ficka (określające zależność gęstości strumienia wilgoci odwrotnie proporcjonalnej do oporu dyfuzyjnego) przestaje mieć sens z chwilą, gdy pojawia się pierwsza skroplona cząstka pary wodnej. Od tej chwili maleje opór dyfuzyjny tak silnie, że jest bliski zeru, zaś zmienia się mechanizm transportu wilgoci, co potwierdziły badania wielu naukowców, m.in. badania Vosa. W tym samym czasie, wilgotność materiału w strefie suchej niemal nie ulega zmianie, zaś w strefie kondensacji pary silnie rośnie do stanu maksymalnej wilgotności sorpcyjnej i pojawia się jej transport kapilarny (jeśli są kapilary). Zatem, wewnątrz przegród nie można mówić o temperaturze punktu rosy - to herezja! Jedynym kryterium jest badanie ciśnień cząstkowych pary wodnej!
Dla danego stanu powietrza w pomieszczeniu jest tylko jedna wartość temperatury punktu rosy czyli temperatury powierzchni ciała, przy której zachodzi powierzchniowa kondensacja pary wodnej na powierzchni ciała. Nie ma mowy o krzywych!
I jeszcze jedno, linia wilgotności względnej powietrza wynosząca 100% ma początek przy temperaturze powietrza wg termometru suchego wynoszącej tyle, ile wynosi temperatura wrzenia wody przy danym ciśnieniu barometrycznym, zaś koniec tej linii zachodzi przy temperaturze zera bezwzględnego czyli 0 K.
Osoby postronne przepraszam za ten długi i może zawiły wywód, zaś specjalistów przepraszam za zbyt krótki opis i sporo uproszczeń, ale musiałem wykazać Brzęczkowskiemu, iż operuje terminami sobie obcymi.
Jerzy Zembrowski