Witaj Grzegorz!
Grzegorz tak ci szczerze powiem jaka jest droga do osiągnięcia dla zwykłego budowlańca wprawy i umiejętności jaką może się poszczycić docent.
Znależć kogoś kto poprowadzi praktykę i usiądzie z uczniem przy stole i pokaże jak się wylicza dach to graniczy z cudem. Literaturę mamy z poprzedniego wieku, szkoły tylko jakieś dietrichowsko-protoolowskie( dla wtajemniczonych) są to studia ciesielskie, a ty człowieku siądż i płacz.
Ja osobiście uczyłem się z kilku żródeł jak np. od docenta, mojego kolegi Andrzeja i jednego inwetora co kumał w tym czaczę.
A przecież mozna ten proces ulepszyć jakoś. Po co takie komplikowanie życia ludziom którym się marzy prosty cel- robić więżby.
Znam osobiście z 15 osób, które mnie podpytują jak to jak tamto.
Niestety brak czasu i umiejętności nauczania czynią mnie lichym nauczycielem.
Że też nie ma kogoś, kto by się wziął za szkolnictwo zawodowe.
Za 10 lat to już nas zjedzą kombajny ciesielskie i nie trzeba będzie się uczyć liczyć, tylko składać dachy...
Smutno mi jak o tym myślę