Witam,
mam pytanie do ekspertow odnosnie kladzenia membrany/wiezby dachowej. Z wypowiedzi uczestnikow forum wynika, ze aby membrana spelniala dobrze swoja funkcje (m. in. odprowadzala wode ktora dostanie sie pod ewentualnie pod dachowki do rynny) powinna sie konczyc w „rynnie“. U mnie tez tak jest, tylko ze pomiedzy rynna a polacia dachu membrana lezy w dolku, tak ze nie ma szans aby woda sciekla do rynny. (zalaczam zdjecia z lukarny dla lepszego unaocznienia, taka sama sytuacja jest na glownym dachu). Moim zdaniem nie jest to „zdrowa“ sytuacja, gdy rozmawiam o tym z wykonawca to slysze, ze tak ma byc i ze wszystko jest ok. Czy to jet rzeczywiscie poprawne? Jesli nie to prosilbym o podpowiedz gdzie popelniono blad, ewentualnie argumenty do dyskusji z wykonawca. Chcialbym jeszcze nadmienic, ze wykonawca notorycznie dziurawi membrame (wyk. : panie, jak sie kladzie laty to zawsze sie dziury robia) tak, ze musze popoludniami latac po dachu i zaklejac dziury). Niestety duzo dziur jest w tym newralgicznym ww. „dolku“, tak, ze boje sie, ze woda moze jednak przeciekac na mur/ocieplenie styropianowe (gdy np. klejenie bedzie nieszczelne), a o polozeniu welny w tym miejscu to chyba moge juz zapomniec.
Na kolejnym zdjeciu widac, ze laty na naczolku bardzo odstaja od krokwi graniowych – czy tak to sie robi?
Na ostatnim lata jest jakby przelamana (sek?), czy po jakims czasie (kilku latach) lata w tym miejscu nie zlamie sie?
pozdrawiam
miecione.fotosik.pl/albumy/511213.html