Z dziennika takiego jednego remontu.
Pojawił się pomysł zebrania 3 centymetrów materiału frezarką do betonu. Rzecz jasna nie osobiście, tylko z pomocą fachowca z plemienia tubylców, który poparty wieloletnim doświadczeniem i przebiegłością lista, skroi 3 centymetry betonu i odejdzie zadowolony odliczając zielone. Szanse na pęknięcie wylewki spadają prawie do zera (a tak się przynajmniej zdaje) a i sąsiedzi urwicy może nie dostaną, bo wprawny operator powinien to i w jeden, maksymalnie dwa dni, wykonać.
Z uwagi na ogromne problemy w znalezieniu w internecie firmy, która zajmuje się tym na poszukiwaną skalę (większość znalezionych frezuje autostrady
), wpadł pomysł na wrzucenie ogłoszenia do ichniego 'oferteo' - prężni budowlańcy, kto ma frezarkę do betonu, która nie waży pół wołu, zgłaszać się wartko, nagroda i darmowy gruz czeka.
Właśnie wizytę odbył pierwszy z nich. W drzwiach pięknie uśmiechnięty Macedończyk, któremu ledwo zaczął się sypać wąs, wraz ze swoim ojcem. Ojciec nie zna języka, ale młody generalnie ogarnia wszystko. Może (pewnie wraz z rodziną) zrobić remont wszystkiego i przyśle ofertę wartko a następnie od razu przyjdzie ją omówić. Po chwili rozmowy wychodzi na to, że jest jakaś tam szansa, że popęka i trzeba będzie zryć wszystko. Powód - frezowanie betonu chcą wykonywać młotami pneumatycznymi. Chyba się nie zrozumieliśmy.
Drugi oferent proponuje uczciwą stawkę za godzinę, po dopytaniu o dodatkowe koszty (np materiały) odpowiada, że nie ma dodatkowych. Ok, spoko. Nauczeni Macedończykiem pytamy czy na pewno nie ma zamiaru robić pracy ręcznie tylko maszynowo. Odpowiedź jest natychmiastowa: "oczywiście, że nie ręcznie. Młotem pneumatycznym!". Chyba naprawdę myślał, że podejrzewaliśmy go o kucie tego przecinakiem i młotkiem. XXI wiek psia jucha.
Opcja rezerwowa, wpadła do głowy dzisiaj przy codziennej wieczornej naradzie. Podwyższamy pozostałe pomieszczenia o te 3 cm. Zbliżamy się wysokością mieszkania raczej do Shire niż do elfickich lasów, no ale trudno. Mam kilku kolegów 2 metry +, ale w sumie będzie zabawnie obserwować jak obijają sobię czerepy o futrynę. Do tego robota będzie cichsza, spokojniejsza, ryzyko spaprania mniejsze a i
mieszkanie w międzyczasie użyteczne w pełni.
Teraz trwa poszukiwanie sposobu podniesienia poziomów. Idę grzebać w odmętach internetu, bo przecież jak wiadomo, internet nie kłamie.
Wylewkę samopoziomującą albo zwykłą rozważę jako ostatnią (gdybym kiedyś chciał do poziomów powrócić) - sprawdzę jak mają się płyty jastrychowe, jakieś ekopodkłady i inne histoyje.
Kapitanie -_-greg, odbiór.