Dzien dobry,
problem typowy w nieco moze nietypowym budynku/mieszkaniu zbudowanym w 2015roku
W zasadzie calosc jest oparta na konstrukcji szkieletowej/drewnianej KVH - oczywiscie stropy rowniez.
Deweloper zapewnial, iz izolacja akustyczna jest mimo to na wysokim poziomie - niby konstrukcja uwzglednia co trzeba (jak na zalaczniku - od gory plyta jastrychowa Fermacell x2. welna drzewna 40mm, plyta OSB 18mm, belki wypelnione welna 200mm - nie wiem jaka, ruszt drewniany 60mm - pustka, plyty fermacell x1).
Sasiadka miala zalanie wiec mam jakies zdjecia od spodu - w tej pustce poprowadzono rury od rekuperacji - nie sa niczym zaizolowane.
Efekt jest mierny - od gory sasiedzi niestety poszli w debowy parkiet, ale ci jeszcze powyzej maja podloge plywajaca i ten sam problem.
Najbardziej dokuczliwe sa dzwieki uderzeniowe, kazdy krok slychac, ale i rozmowy i muzyke nieco glosniejsza.
Pytania mialbym 2:
1. czy w ogole zastosowane warstwy/materialy zostaly dobrze dobrane (zakladam, ze moga byc OK ale juz ich polozenie jest wadliwe)?
2. co moznaby w tej sytuacji zrobic? czytajac forum sklanialbym sie najpewniej do zerwania plyt fermacell wypelnienia pustki plytami z welny (80kg/m3 czy 140 - jakich grubosci?).
Do tego ew jakas warstwa gestrzego materialu typu mata SBR 800km/m3 - znow jaka min grubosc?
Pytanie tez czy taka mate moznaby mocowac do istniejacego ruszu drewnianego, i na to znow te plyty Fermacell (do tego po obwodzie jakas tasma aby odizolowac od scian?)
czy raczej trzebaby jeszcze obnizyc sufit, wykonac ruszt aluminiowy (przymocowany do belek/rusztu drewnianego) i te dajmy na to 5cm tez wylozyc plytami z welny?