Dalej już jednak to tylko schodki.
Po pierwsze zdaniem urzędników z urzędu miasta (ratusz), potrzebujemy mieć projekt oczyszczalni podpisany przez osobę uprawnioną, do projektowania tego typu instalacji. Po kilku potyczkach słownych, mimo wielu opinii, ze wystarczy to zrobić na przysłowiowym kolanie, poddaliśmy się i zapłaciliśmy zaprzyjaźnionej z urzędniczką firmie za wykonanie takiego projektu - ponad 600 złotych, by mieć święty spokój i spokojnie zaplanować inwestycję.
Jednakże wówczas dopiero zaczeły się prawdziwe kłopoty.
1. Wielkim problemem była kwestia tego, że oczyszczalnia będzie przechodzić przez dwie działki ewidencyjne, będące w naszym posiadaniu (2 działki, jedna funkcjonalność). Udało się przekonać Panią urzędniczkę, ze w sumie to chyba zdajemy sobie z tego sprawę
2. Wówczas zaczęło się drążenie kwestii sąsiadów. Sąsiad przez drogę ma jeszcze większą partię działek, ogrodzonych jednym ogrodzeniem, z wybudowaną dużą, bądź nawet bardzo dużą rezydencją. Pani urzędniczka stwierdziła, że nie może zezwolić na POŚ, jeśli wodociągi nie będą mogły doprowadzić wody do potencjalnie sprzedanej przez sąsiada działki. OK, okazało się że wodociągi mają taką możliwość.
3. Wówczas niezwykła inteligencja Pani urzędniczka pozwoliła jej stwierdzić, że skoro tak, to woda do tych działek sąsiada nie jest jeszcze doprowadzona, więc może będzie chciał mieć jeszcze/albo tam studnię, wysyła nas więc do niego po to byśmy na piśmie dostali oświadczenie, że nie planuje tam studni. Papierów zgłoszenia nie przyjeła - generalnie pośrednikiem jest zaprzyjaźniona z urzędniczką firma, która wykonala cały projekt (de fakto przygotowany przez potencjalnego producenta POŚ).
Na miejscu sąsiada sam bym się takiej możliwości nie pozbawiał, w końcu duży ogród i z czasem to może taniej wyjdzie jego podlewanie z wody czerpanej z gruntu niż z wodociągów.
Teraz pojawia się seria właściwych pytań:
1. Jaka tak na prawdę jest procedura, czy urzędnik ma prawo wymagać od nas pełnego projektu, niemal niczym nie różniącego się od projektu budowlanego, w momencie gdy mówimy o procedurze "zgłoszenia? (zrobilismy to by mieć święty spokój, mając święte przekonanie, że te pieniądze są wydane niepotrzebnie)
2. Jaka jest kolejność, skoro to my chcemy wykonać POŚ, wokół nie ma studni, nie ma ich też na mapkach działek sąsiadów. Czy faktycznie musze urzędniczce udowodnić w takiej sytuacji, że nikt tam nigdy nie będzie planował żadnej studni. Przecież to zakrawa o jakiś absurd. Wydaje mi się, że to my w końcu chcemy wykonać montaż POŚ, wykazawszy, że takowych studni nie ma.
Pozdrawiam i liczę na pomoc, jestem bliski pójścia na udry z urzędniczką, składając papiery, których nie ma prawa nie przyjąć, obawiam się tylko decyzji, że nie, a wówczas pozostaje tylko czarna rozpacz. Czy faktycznie muszę udowodnić swą domniemaną niewinność zbierając te durne oświadczenia sąsiadów, czy za 50 lat nie chcą wykopać u siebie studni?

