W zeszłym roku (lipiec 2008) wykonałem u siebie c.o z pomocą Adamisa J ( jeszcze raz wielkie dzięki)
Jako ze zeszłej zimy nie mieszkaliśmy tam na stałe grzaliśmy w piecu tylko w weekendy.
Z pieca węglowego wychodzi jedna rurka z trójnikiem, i jeden obwód idzie na c.o drugi obwód do bojlera, który znajduje się ok. 50cm powyżej pieca. Centralne działa z pompą obiegową. Grawitacja jest na sam bojler. Przed bojlerem są zawory.
Już powoli dochodzę do sedna, zrobiłem sobie swój wlasny sterownik do pompki. Działą tak że załącza pompę dopiero jak temp wody dojdzie do 45-50st.c i wyłącza jak temp. zacznie spadać i dojdzie do 55st C. W piecu pale na 70st. Jak rozwiązać problem aby przy braku już paliwa nie chcładzać bojlera. Owszem mogę dać wyłączenie pompki przy temp 60st ale wtedy przecież jeszcze tyle ciepła jest w piecu że mogę dogrzać dom. Jedynym wyjściem jakie widze jest kompromis że albo będę miał dużo ciepłej wody ( temp ok. 60-70st) i zimno w domu lub mało ciepłej wody (50st) a ciepło w domu. A przyznacie że w zimie 50st w 100L bojlerze wystarczy na bardzo krótko.
Myślałem jeszcze aby dać czujnik temp na wlot do komina, i jak spaliny np. spadna do 100stC to wtedy wyłączyć pompę.
Zastanawia mnie też czy ja nie kąbinuję jak koń pod górkę... J
Pozdrawiam




