Witam,
chcialabym sie dowiedziec jak zabrac sie za szukanie poddasza?..nie bardzo wiem czy jest jakis inny sposob niz tylko, upatrzenie sobie poddasza i bezposredni kontakt z administracja?..jak to bylo u was?
Poza tym interesuje mnie tez orientacyjny koszt samego wykupu..wiem ze jest to pewnie tez zalezne od miasta, ale nie mam zielonego pojecia ile w ogole to moze kosztowac dlatego pytam tu..
pozdrawiam serdecznie
Jak znalezc poddasze do adaptacji:>?
Moderator: Redakcja e-dach.pl
Najlepiej samemu szukać...
U mnie trzeba było poszukać strychu, dowiedzieć się kto jest jego właścicielem - MZB albo wspólnota i pisać wniosek o adaptację poddasza.
Trafiłem na MZB. Ten wniosek Urząd Miasta rozpatruje wspólnie z Dyrektorem MZB, czy takowe poddasze można adaptować. Dostajesz decyzje- pozytywną dajmy na to, podpisujesz umowe z MZB o adaptacje ( w moim przypadku 2letni okres na budowe, bez czynszu), robisz projekt budowlany i zatwierdza go starostwo. Pózniej już budowa - przeznaczam ok. 75tyś.zł (100m dołu i 40m góra)
Pamiętaj, że ładuje się grube pieniądze w nieswoje miejsce - dopóki nie wykupisz nie masz pewności, czy jesteś u siebie. To minus w moim przypadku.
Niestety strychy to łakomy kąsek i często w urządach trzymane są pod łapą nieuczciwych urzędasów. Trzeba się łokciami do nich dopchać. W przypadku wspólnoty, bez zgody wszystkich mieszkańców - nie da rady.
U mnie trzeba było poszukać strychu, dowiedzieć się kto jest jego właścicielem - MZB albo wspólnota i pisać wniosek o adaptację poddasza.
Trafiłem na MZB. Ten wniosek Urząd Miasta rozpatruje wspólnie z Dyrektorem MZB, czy takowe poddasze można adaptować. Dostajesz decyzje- pozytywną dajmy na to, podpisujesz umowe z MZB o adaptacje ( w moim przypadku 2letni okres na budowe, bez czynszu), robisz projekt budowlany i zatwierdza go starostwo. Pózniej już budowa - przeznaczam ok. 75tyś.zł (100m dołu i 40m góra)
Pamiętaj, że ładuje się grube pieniądze w nieswoje miejsce - dopóki nie wykupisz nie masz pewności, czy jesteś u siebie. To minus w moim przypadku.
Niestety strychy to łakomy kąsek i często w urządach trzymane są pod łapą nieuczciwych urzędasów. Trzeba się łokciami do nich dopchać. W przypadku wspólnoty, bez zgody wszystkich mieszkańców - nie da rady.
jest czas zbierania kamieni i zrzucania
