Witam.
Mieszkam w mieszkaniu komunalnym na al. Przyjaciół 8 w Warszawie w kamienicy wybudowanej w latach 30.
Parę tygodni temu sąsiadka z góry skończyła remont w swoim mieszkaniu komunalnym (rękami pracowników administracji). Okazało się oczywiście (jak to bywa w socjalu), że goście spaprali robotę - wymieniając rury odpływowe od brodzika nie sprawdzili ich i oczywiście okazało się że przeciekają.
Owe przecieki widać u mnie na suficie w jednym konkretnym miejscu. manewr jest taki, że jak pralka odpompowuje wodę to u niej wybija woda w brodziku. Nie spływa w ogóle do kanalizacji tylko przez sufit do mnie do łazienki (więc raz, że rury zatkane, to jeszcze dziurawe...)
Wczoraj przyszli do mnie spece od roboty z ramienia administracji i uprzedzili, że następnego dnia przyjdą kuć sufit. U mnie. Na taką głębokość, żeby się dobrać do jej rur w podłodze. Podejrzewam, że chcą zaoszczędzić kasę, bo u sąsiadki położyli już terakotę (za pieniądze administracji) i teraz połowę trzeba by skuć, kupić nowy materiał i położyć na nowo.
I teraz moje pytanie brzmi: czy nie jest niebezpieczne kucie w betonowym suficie na tak dużą głębokość? Przecież mogliby skuć podłogę u sąsiadki z góry i dobrać się bezpośrednio do rur. Czy takie praktyki są w ogóle zgodne z prawem? Czy kując u mnie sufit do żywej podłogi u sąsiadki (na tyle, żeby wymienić rury odpływowe) nie naruszą przypadkiem konstrukcji budynku i jej nie osłabią? Czy da mi ktoś gwarancję, że któregoś dnia nie zleci mi na łeb jej pralka?
Pilnie proszę o odpowiedź, czasu jest mało a mam poważne zastrzeżenia co do profesjonalizmu pracowników administracji (już u sąsiadki się wykazali...).
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
PS. Dołączam linki, które mogą (ale nie muszą) dostarczyć pewnych informacji na temat konstrukcji kamienicy:
-http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleja_P...82_w_Warszawie
-http://pl.wikipedia.org/wiki/Styl_mi%C4%99dzynarodowy
POMOCY Chcą kuć u mnie sufit bo sąsiadce ciekną rury
Moderator: Redakcja e-mieszkanie.pl
- grupa-remontowa
- Aktywny

- Posty: 222
- Rejestracja: 04 lut 2010, 14:05
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Re: POMOCY Chcą kuć u mnie sufit bo sąsiadce ciekną rury
Odwołaj się do Sztrasburga

Re: POMOCY Chcą kuć u mnie sufit bo sąsiadce ciekną rury
Zawsze możesz się nie zgodzić! To są chyba jakieś kpiny, że przez Twój sufit chcą naprawiać rury sąsiadki!! To chyba jeszcze ludzie z głębokiego PRL-u! Dam sobie rękę uciąć, że i tak będą musieli zbijać kafle w łazience sąsiadki.
Niemniej moja rada to powołaj się na inspektora budowlanego i powiedz, że takie działania są niedopuszczalne bo obniżają nośność całego budynku. Masz prawo (dla swojego i innych bezpieczeństwa) żeby inspektor budowlany w sposób obiektywny wypowiedział się w tej kwestii! Powodzenia!
Niemniej moja rada to powołaj się na inspektora budowlanego i powiedz, że takie działania są niedopuszczalne bo obniżają nośność całego budynku. Masz prawo (dla swojego i innych bezpieczeństwa) żeby inspektor budowlany w sposób obiektywny wypowiedział się w tej kwestii! Powodzenia!
Re: POMOCY Chcą kuć u mnie sufit bo sąsiadce ciekną rury
No i po ptokach. Nie miałem za bardzo możliwości, żeby zadziałać na swoją obronę, opóźnić cokolwiek czy chociaż nadzorować osobiście.
Ale po kolei.
Inspektor budowlany był cały czas na miejscu, nadzorował prace (a ludzi to było chyba z 7) i sporządzał dokumentację. Ekipa była zupełnie z innej parafii, z serii załatwiania problemów niż ich powodowania, choć również z ramienia administracji. A generalnie wyszło tak:
1. inspektor popatrzył, pomyślał i powiedział, że jednak nie trzeba będzie kuć sufitu, bo pewnie w progu pod sufitem są puszczone rury sąsiadki (miał na szczęście rację)
2. z uwagi na pracę młoto-wiertarki trzeba było zdjąć glazurę z jednej ściany (położyć ją muszę na swój koszt, ale to prędzej czy później i tak by nastąpiło, biorąc pod uwagę fakt, że 60 lat temu glazurę kładło się na zaprawę a nie na klej...). nowy próg maskujący rurę jest oczywiście do wyrównania...
3. żeby dobrać się do pionu kanalizacyjnego trzeba było rozdłubać ścianę w moim wyremontowanym pokoju, efekt to oczywiście konieczność umycia ściany i jej odmalowania (gdzieś na szczęście leży kod farby dulux)
4. żeby ułatwić operowanie w łazience trzeba było zdjąć ciężkie, drewniane drzwi (kiedyś drzwi robili naprawdę solidne), a później je oczywiście założyć. tutaj efektem jest rozklekotana mosiężna klamka... bo po co bawić się w podnoszenie drzwi na pasach skoro jest klamka...
5. ściana po której panom ulał się syf ze starej rury do umycia/odmalowania w całości...
No to tyle. W sumie nawet nie jest tego tak wiele... To co mnie najbardziej cieszy, to fakt, że nikt nie pruł sufitu. Bo wiadomo jak to w najczarniejszych scenariuszach bywa - sufit pęka, zagrożenie dla życia, administracja daje mieszkania zastępcze (albo i nie i trzeba jakoś żyć), oczywiście nie ma winnego, wszyscy wk***ieni...
Ale po kolei.
Inspektor budowlany był cały czas na miejscu, nadzorował prace (a ludzi to było chyba z 7) i sporządzał dokumentację. Ekipa była zupełnie z innej parafii, z serii załatwiania problemów niż ich powodowania, choć również z ramienia administracji. A generalnie wyszło tak:
1. inspektor popatrzył, pomyślał i powiedział, że jednak nie trzeba będzie kuć sufitu, bo pewnie w progu pod sufitem są puszczone rury sąsiadki (miał na szczęście rację)
2. z uwagi na pracę młoto-wiertarki trzeba było zdjąć glazurę z jednej ściany (położyć ją muszę na swój koszt, ale to prędzej czy później i tak by nastąpiło, biorąc pod uwagę fakt, że 60 lat temu glazurę kładło się na zaprawę a nie na klej...). nowy próg maskujący rurę jest oczywiście do wyrównania...
3. żeby dobrać się do pionu kanalizacyjnego trzeba było rozdłubać ścianę w moim wyremontowanym pokoju, efekt to oczywiście konieczność umycia ściany i jej odmalowania (gdzieś na szczęście leży kod farby dulux)
4. żeby ułatwić operowanie w łazience trzeba było zdjąć ciężkie, drewniane drzwi (kiedyś drzwi robili naprawdę solidne), a później je oczywiście założyć. tutaj efektem jest rozklekotana mosiężna klamka... bo po co bawić się w podnoszenie drzwi na pasach skoro jest klamka...
5. ściana po której panom ulał się syf ze starej rury do umycia/odmalowania w całości...
No to tyle. W sumie nawet nie jest tego tak wiele... To co mnie najbardziej cieszy, to fakt, że nikt nie pruł sufitu. Bo wiadomo jak to w najczarniejszych scenariuszach bywa - sufit pęka, zagrożenie dla życia, administracja daje mieszkania zastępcze (albo i nie i trzeba jakoś żyć), oczywiście nie ma winnego, wszyscy wk***ieni...


