Genialne stwierdzenie - wszystkiemu winni są "cykliści, instalatorzy, rząd, masoni" i wszyscy inwestorzy którzy jakoś jak ognia wystrzegają się "nowoczesnych" systemów grzewczych - czyli opartych na elektrycznym ogrzewaniu. Przypomnę, że te "nowoczesne systemy grzewcze" były dość masowo wykorzystywane za komuny - wtedy prąd po pierwsze był tani, po drugie co drugi gospodarz miał lewy przyłącz i można było sobie grzać do woli.
Więc proszę nie pisać o nowoczesności mówiąc o starym jak świat systemie grzewczym.
Nic dziwnego, że w Anglii większość domów ogrzewanych jest elektrycznie - przy cieplejszym klimacie i 10x wyższych zarobkach nie opłaca się wykonywać żadnych centralnych układów, ale jest to spowodowane ekonomią.
Po prostu, gdyby miesięczne ogrzewanie kosztowało mnie 4 000 zł, ale byłoby to 10% moich zarobków, to też wstawiłbym sobie ogrzewanie elektryczne - najwygodniejsze - i miał resztę patentów gdzieś.
Natomiast w Polsce, gdzie miesięczny koszt ogrzania prądem przeciętnego domu czy mieszkania potrafi znacznie przekroczyć średnią krajową (a sporo ludzi nie zarabia "średniej" czyli ok. 3k, tylko 1000 zł) , system ogrzewania elektrycznego się nie przyjmuje! Najpierw należy promować wentylację z odzyskiem ciepła, ponieważ w dobrze docieplonym (czyli tradycyjnie, od zewnątrz) domu to wentylacją traci się od 50-70% ciepła. Bez tego promowanie ogrzewania prądem jest szkodnictwem.
Wciska pan ludziom ciemnotę, że wywalenie od środka 50 cm styropianu pozwoli tanio sobie grzać prądem, jest dość śmieszne dla normalnie myślącego użytkownika domu - większość np. łazienek ma 2 m szerokości, więc dowalenie od środka 2x50 cm czyli metra styropianu + regips spowoduje, że w łazience zmieści się co najwyżej kibel
Dlatego 90% inwestorów ociepla od zewnątrz, nie zmniejszając o kilkadziesiąt % rozmiarów swojego domu, a pozostałe 10% w ogóle nie ociepla z braku kasy.
Pewnie za 10 lat, w miarę bogacenia się społeczeństwa i po wybudowaniu elektrowni jądrowych, ogrzewanie elektryczne może coś tam zyskać na popularności. Na razie system energetyczny jedzie na krawędzi wydajności, więc państwo maksymalnie zachęca do unikania zużycia prądu - raz przez wielokrotnie wyższą cenę kWh niż z innych źródeł, dwa przez współczynnik Wi=3 na charakterystyce energetycznej. Kwestią czasu jest, gdy każdy nowo budowany dom będzie musiał spełnić wymagane EP - a w takim układzie żaden dom zużywający choćby 50 kWh/m2 nie dostanie pozwolenia na budowę, o ile będzie grzany prądem.
Na razie