Od 3 lat mieszkam w starej kamienicy i nie mogę poradzić sobie z przemarzaniem ścian. Najgorsze miejsca są przy kominach które niestety ale służą w większości za przewody wentylacyjne a nie spalinowe. Ja co gorsza mieszkam na parterze. Mieszkanie mam rozkładowe tak że okna mam po obu stronach kamienicy. Od strony północno-wschodniej słońca jest bardzo mało i tam sytuacja ma się podobnie jak przy kominach.
Efekt objawia się w postaci dużej ilości skroplonej pary, wilgotność w mieszkaniu waha się w granicach 50 do 65%, wentylacja jest grawitacyjna (rura na zewnątrz budynku) - wykonana tej wiosny.
Prośba moja jest taka bo już całkiem jestem załamany - próbowałem wielu sposobów ale na razie nie dało to żadnego efektu.
Na dzień dzisiejszy zbiłem tynki do cegły - w miejscach przemarzających ścian. Później otynkowałem na nowo a na wyschnięty tynk nałożyłem folię w płynie (zabezpieczyło to jedynie dostawianie się wilgoci od zewnątrz). Woda z mieszkania nadal się skrapla gdyż ściany w kątach od kominów jak i od strony północno-wschodniej są bardzo zimne.
Gdzieś usłyszałem ze można takie ściany pokryć płytami żaroodpornym - stosowanymi do budowy kominków gdyż one bardzo dobrze izolują termicznie. Jestem już tak zdesperowany ze skłaniam sie w tym kierunku aby je kupić (obliczyłem ze będę musiał wydać około 700 zł na same płyty + klej do nich), proszę powiedzcie czy to ma jakiś sens ? czy taka płyta pozwoli na odizolowanie się od zimnej ściany i nie zagrozi to powstaniem grzyba w tych miejscach?
Jeśli są jakieś inne sprawdzone metody - może tańsze w wykonaniu - też jestem na nie otwarty - byle tylko pozbyć się tego cholerstwa


