Jestem w trakcie przepychanek z firma SPECDACH, a właściwie człowiekiem, który ją sam jeden tworzy... Wszystkie ustalenia należy sporządzać na piśmie i pilnować terminów - u mnie pracuje od połowy listopada zeszłego roku - miał wzmocnić strop i wymienić końcówki krokwi wraz z poszyciem na dachu 400m2 (docelowo miał robić 700m2). Dzięki Bogu mamy już maj, a pan dalej pracy nie skończył (tych 400m2), pomimo zakończenia terminu wykonania prac (tych 700m). Na moją uwagę o kary umowne pan się bardzo obruszył i powiedział, że "chcemy go uwalić, bo zima była długa, bo nie ma kasy". Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać...
Udostępniłem mu swoje mieszkanie w stanie do remontu - o mało co nie spalił go razem z budynkiem...Miał położyć w ramach rekompensaty nowe tynki, a on zadowolony zatarł stary tynk wraz z farbą i sadzą (nic nie skrobał) kilkumilimetrową warstwą tynku i stwierdził, że "jest przecież odświeżone". W dalszym ciągu nie wiem czy mam się śmiać czy płakać...
Przestrzegam!