Cześć,

Mam problem w mieszkaniu z wielkiej płyty z roku 1974. W mieszkaniu coś jest w powietrzu co powoduje podrażnienie gardła. Mieszkanie przeszło gruntowny remont 6 lat temu nie wymieniono jedynie podłogi z klepki, która to została wycyklinowana. Dotyczy to pokoi. W tym jednym pokoju został odkuty fragment ściany dzielący pokój od ulicy. Znalazłem tam uszczelnienia pomiędzy płytami ponoć pakuły lniane czymś czarnym nasączone - straszny smród dodatkowo niesamowicie drapiący. Zostało to zamalowane hydroizolacją 3 warstwy a następnie zalepione rotbandem i wielokrotnie zamalowane w tym specjalistycznymi środkami odcinającymi. Cały pokój malowany i wietrzony. W pokoju gdy się siedzi dłuższy czas gardło drapie trochę jak przy wacie szklanej.
W drugim pokoju po krótkim czasie przebywania zaczyna jak by szczypać gardło jak się dłużej przebywa to brzuch boli nie korzystam z niego na tą chwilę. Jak było lato utrzymywał się specyficzny zapach, który wietrzony szybko powracał. Dodam, że wiosną zeszłego roku zalało mnie przez otwarte okna klepki trochę się pomarszczyły. Sprawdzano wilgotność podłogi wszystko suche, a pod klepkami grzyba nie widać. Klej do płytek to raczej nie subit nie jest czarny i nie śmierdzi. Podłoga po zalaniu została porawiona przez cykliniarza i zalakierowana, ale nie jest idealnie szczelna. Fragment tej podłogi zakryłem folią paroizolacyjną 3x3 m2, ale nic nie dało. Nie wiem co mam robić ci panowie co u mnie byli raczej tez nie wiedzieli, a kasa leci, spółdzielnia twierdzi, że to nie ich problem. Pytałem czy mają wiedze odnośnie azbestu, subitu czy ksylamitu i odpowiedzieli, że nie mają. Z chęcią zaprosze do siebie kogoś, kto ma wiedze w tym temacie Wrocław. Za wszelkie porady również dziękuję.