Co zrobić, żeby w razie unormowania sytuacji wszelkie prace, które się teraz opóźniają, ruszyły co najmniej w takim tempie jak wcześniej?
Wiadomo, że robotnicy budowlani mają skłonności to folgowania sobie z alkoholem. A przymusowa przerwa raczej nie pomaga w odstawieniu butelki... Nie wiem, może jak pierwszego dnia zrobi się "rzeź niewiniątek" - szczegółowe kontrole alkomatem, który dopiero wróci po przywróceniu do ustawień fabrycznych i wyPIerre do lee tych co wpadną, to reszta pójdzie po rozum do głowy? Na razie oddałem alkomaty do kalibracji więc na taki scenariusz będę gotowy.
Ale może macie inne propozycje na to, jak utrzymać efektywność pracowników w branży budowlanej?