Kiedyś byłem w Niemcach. W markiecie zachciało mnie się kup.... Ale tak fest. Z tego wszystkiego zapomniałem jak po ichnemu jest klop-myślę sobie..wylecę na parking, wsiądę do samochodu, zejsram się w gacie a potem je zdejmę i wyrzucę.
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Lecę, wsiadam, puszczam zajebiaszczo śmierdzącego bąka..
Patrzę w bok a na miejscu pasażera siedzi jakiś koleś i się na mnie gapi.
No to uciekłem.
W końcu znalazłem swój samochód- podjeżdżam pod szlaban aby opuścić parking a tu telefon żony dzwoni i jakiś pan pyta uprzejmie po niemiecku czy mógłbym przyjść po swoją saszetkę z dokumentami i telefonem bo zostawiłem u niego w samochodzie.
Szajse!
Niemce to jednak ućciwe som.