Siła eksplozji była tak wielka, że szczątki eternitu, którym pokryty był dach kotłowni, rozrzuciło na polu po drugiej stronie drogi. Dzięki lekkiej konstrukcji pokrycia dachowego nie ucierpiał zbytnio budynek, bo fala uderzeniowa znalazła ujście właśnie górą. Trzeba było rozebrać tylko komin, który w każdej chwili groził zawaleniem. Zdaniem strażaków, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, gdyby konstrukcja dachu była tradycyjna, czyli konstrukcji dachu, czyli z płyt stropowych skutki wybuchu byłyby o wiele większe.
Przyczyny tragedii w Karminku bada Prokuratura Rejonowa w Pleszewie. Być może wybuch nastąpił wskutek wad konstrukcyjnych kotła centralnego ogrzewania. Nie wyklucza się też, że zawinił człowiek.