Konstrukcja więżby dachowej w 1 dzień

Więźba dachowa to drewniana konstrukcja dachu, jego szkielet, który jest elementem konstrukcyjnym. Dlatego tak ważną sprawą jest jej dobre i bezpieczne wykonanie. Poznaj tajniki więźby dachowej i nie daj się zaskoczyć przy budowie dachu swojego domu.
Rudolf Bras jr.
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 650
Rejestracja: 29 wrz 2007, 16:29
Lokalizacja: znienacka

autor: Rudolf Bras jr. » 31 gru 2007, 15:21

Ja zaś taki daszek zaczynam 6,00 montuję więżbę, foliuję, łacę, kryję Braasem, zakładam piorunochron ... (wszystko sam) o 18,00 mam już fajrant, acha w międzyczasie idę do Lidla ze dwa razy (po piwko które jest tam najlepsze i najtańsze ) więc kto robi szybciej ? w wolnej chwili uwielbiam czytać bajki-przechwałki na forach budowlanych :D
Nikt mnie nie przekona że białe jest białe, a czarne to czarne !

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

autor: Andrzej Wilhelmi » 01 sty 2008, 14:00

No właśnie taki sens był mojej wypowiedzi :D :wink: . Pozdrawiam.

JBZ

autor: JBZ » 08 sty 2008, 14:27

Zatem, temat zatoczył koło.

Pozdrawiam,
Jerzy Zembrowski

amc1
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 798
Rejestracja: 18 paź 2005, 18:00

autor: amc1 » 09 sty 2008, 8:23

JBZ pisze:Wszystko się zgadza. To jest przykład dachu prostego - rzekłbym najprostszego. I jest to dowód, że nie można szastać terminem: dach w jeden dzień, bo to brzmi jak obecne reklamy Tele2: internet 1MB za tylko 17 zł. Jak się przyjrzy ofercie, to okazuje się, że i owszem, ale tylko przez pierwsze 3 miesiące, a potem po 140 zł miesięcznie.

Podobnie i tu. Taki dach w jeden dzień konstrukcyjnie możliwy przy pracy 3 osób po 8 godzin - nie przeczę, chociaż wcześniej zapewne poświęcił Pan jeden dzień na rozgryzienie projektu, zwymiarowanie, przygotowania, sortowanie i kompletację materiału. Jak widać, drewno nie jest impregnowane, więc na to jeszcze jeden dzień. Krycie dachówką to kolejny 1 dzień. Razem 3 dni. Potem obróbki dachowe i rynny to 1 dzień. I lądujemy na 4 dniach. Jak widać nie ma komina, ale gdyby, to obróbki kominów i wywietrzaków oraz podsufitki okapów to kolejne 2 dni.

I mamy już tydzień, bo co to znaczy "dach w jeden dzień"? Dach to kompletne wykonanie "pod klucz", a nie tylko więźba. I o tym pisałem i wołam: bez przesady z tym tempem. Ponadto, jeszcze musi być miejsce na przemyślenia, bo inaczej jakość weźmie w łeb!

Pozdrawiam,
Jerzy Zembrowski


Na jakiej podstawie da się stwierdzić, że drewno na zdjęciu nie jest impregnowane?

Picadoor

autor: Picadoor » 09 sty 2008, 14:28

Czytam, czytam i czytam i oczom nie wierzę. To jakaś paranoja? Wirtualny świat?
Wielu z was ma dużo racji - swoich, rzecz jasna. Wielu z Was - Panowie - z całą pewnością potrafi to zorganizować do perfekcji i tak zrobić. Jestem przekonany, że wielu z Was ma tyle talentu i doświadczenia, że to potrafi. Tylko po jaką cholerę? Czy to są jakieś igrzyska? Przypinają medale do piersi? Czy przez to te dachy będą bezobsługowe? A może komisja galaktyczna wręcza jakiegoś Nobla? Jeśli nie, to po co? To jakiś nonsens.

Przez wiele lat wykonywałem roboty wnętrzarskie. Jestem z pokolenia socrealizmu i od "maleńkości" jak mawiał Pawlak w "Samych swoich" - byłem przyzwyczajany do ponad noramtywnego tempa. Szybko, szybciej i najszybciej. Ponoć byłem dobry - to opinia moich klientów - więc nie było mowy o fuszerce. Aż pewnego razu (1980) zapragnąłem zachodu.
Wyjechałem do RFN, z pracą nie było najmniejszego kłopotu. Oczywiście wówczas na czarno.
Krótko po zatrudnieniu mój niemiecki majster poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu i z rozbawioną miną rzekł; "ty dobrze pracujesz, ale za szybko". Zbaraniałem. On widząc moją głupawą zapewne minę, zaczyna mi tłumaczyć, na przykładzie najprostszym z możliwych - na pieczeniu chleba; "piekarz może upiec chleb w 10 minut, w 15 albo w 20 ale najsmaczniejszy jest, gdy upiecze go w 16 minut." Zdałem sobie w jednym momencie sprawę, o co w tym wszystkim chodzi! Że do wykonania czegokolwiek - najlepiej, jak tylko można, to poza niezbędnymi narzędziami potrzebny jest OPTYMALNY czas. Taki, który umożliwi przeciętnemu (średnio uzdolnionemu pracownikowi) gwarantowane wykonanie swej pracy w możliwie najlepszym wydaniu, w założeniu, że człowiek ma 1 głowę, 2 ręce, 2 nogi, musi zjeść, odpocząć i spać. Że się męczy, ma ograniczone możliwości fizyczne i miewa czasem gówniany dzień. Tam nikt nigdy - przynajmniej wówczas - przepraszam za wyrażenie - tak kretyńsko się nie spieszył. A zbudowali jedną z najlepszych gospodarek na świecie.
Więc po powrocie do ojczyzny miałem już jasno określone priorytety. I okazało się, że można było i u nas. Uzgadniałem przecież każdorazowo cenę z klientem, a zatem uwzględniałem wszystkie czynniki, łącznie z tempem, które gwarantowało bardzo wysoką jakość przy optymalnym czasie wykonania. Poza tym zaspakajało moje oczekiwania finansowe.
Przez długie lata działałem na takiej zasadzie i naprawdę nie obawiałem sie dziwnej konkurencji. Dziwnej, bo co rusz to ktoś wymyślał terminy prosto z kosmosu, a tymczasem myślący klient nie wierzył w te bajdurzenia i wielokrotnie przedkładał wysoką jakość usługi nad skróceniem o kilka czy kilkanaście dni terminu wykonania. I wygrywał na tym. Wiedział, że jak zejdę z budowy, to nie ma absolutnie niczego do dokończenia czy poprawienia, jest ład i porządek. I to sobie cenili. Bo moją maksymą było "Najlepiej i tak szybko, aby to Najlepiej było wszędzie". Niestety mój kręgosłup nie wytrzymał więcej tej jakby nie było ciężkiej roboty i parę lat temu zaprzestałem wykonawstwa. Teraz pracuję w handlu.

Chcę przez to powiedzieć, że rywalizacja w którymś momencie weszła w fazę kompletnej .....debilizacji. Niestety. Przykłady: widziałem jak robili na moim osiedlu w 2 dużych marketach remont kapitalny. Takie pawilony z płyt warstwowych, popularne niemce. Po dwóch latach sypie sie tam wszystko co może, popękane kafle na posadzkach, rozpadające się sufity podwieszane, odłażąca farba. Hipermarkety wybudowano raptem 6-5 lat temu i co? Ano przejdźcie się, rozpada się dosłownie wszystko co może. Ostatnio widziałem na najnowszym lukratywnym osiedlu jak wyglądają ulice i chodniki z kostki układanej......we wrześniu. Jak po wojnie. To horror.
Widziałem też wielokrotnie jak zasuwali ludzie w niedziele i po nocach żeby dotrzymać wymyślone z sufitu terminy. A i to było mało, wszak człowiek nie maszyna.
Całe szczęście, że klienci powoli, ale jednak zaczynają sobie cenić jakość. A gadanie o rekordach, superterminach i podobnym temu wariactwu zaczyna przemijać. Bo liczy się JAK to zrobiłeś, a nie ile narobiłeś w jakim czasie. Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tak pojętej nowoczesności, pędu i pośpiechu.
Popatrzcie na Wiedeń, Pragę, tego nikt nawet nie próbował budować na tempa i jakie piękne budowle wzniesiono. Czy nasze dzieła będą tak podziwiane i tak trwałe? Wątpię.

pozdrawiam

PS. kiedyś ktoś mi opowiadał takiego bzdeta, że aż go tu przytoczę. Mianowicie przekonywał mnie gość, że w domku o podstawie 12x15, w którym zaplanowano w 3 duże łazienki, 2 WC, w jadalni i w całej piwnicy (siłownia, sauna, pralnia, korytarze)
kładł w 6 ludzi zaledwie przez tydzień kafle i to wszędzie czyli podłogi i ściany. Z białym montażem. Razem coś koło 250 mkwa różnych kafli z wykończeniem. Ot gieroj, nie?

amc1
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 798
Rejestracja: 18 paź 2005, 18:00

autor: amc1 » 09 sty 2008, 16:00

Picadoor pisze:Czytam, czytam i czytam i oczom nie wierzę. To jakaś paranoja? Wirtualny świat?
Wielu z was ma dużo racji - swoich, rzecz jasna. Wielu z Was - Panowie - z całą pewnością potrafi to zorganizować do perfekcji i tak zrobić. Jestem przekonany, że wielu z Was ma tyle talentu i doświadczenia, że to potrafi. Tylko po jaką cholerę? Czy to są jakieś igrzyska? Przypinają medale do piersi? Czy przez to te dachy będą bezobsługowe? A może komisja galaktyczna wręcza jakiegoś Nobla? Jeśli nie, to po co? To jakiś nonsens.

Przez wiele lat wykonywałem roboty wnętrzarskie. Jestem z pokolenia socrealizmu i od "maleńkości" jak mawiał Pawlak w "Samych swoich" - byłem przyzwyczajany do ponad noramtywnego tempa. Szybko, szybciej i najszybciej. Ponoć byłem dobry - to opinia moich klientów - więc nie było mowy o fuszerce. Aż pewnego razu (1980) zapragnąłem zachodu.
Wyjechałem do RFN, z pracą nie było najmniejszego kłopotu. Oczywiście wówczas na czarno.
Krótko po zatrudnieniu mój niemiecki majster poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu i z rozbawioną miną rzekł; "ty dobrze pracujesz, ale za szybko". Zbaraniałem. On widząc moją głupawą zapewne minę, zaczyna mi tłumaczyć, na przykładzie najprostszym z możliwych - na pieczeniu chleba; "piekarz może upiec chleb w 10 minut, w 15 albo w 20 ale najsmaczniejszy jest, gdy upiecze go w 16 minut." Zdałem sobie w jednym momencie sprawę, o co w tym wszystkim chodzi! Że do wykonania czegokolwiek - najlepiej, jak tylko można, to poza niezbędnymi narzędziami potrzebny jest OPTYMALNY czas. Taki, który umożliwi przeciętnemu (średnio uzdolnionemu pracownikowi) gwarantowane wykonanie swej pracy w możliwie najlepszym wydaniu, w założeniu, że człowiek ma 1 głowę, 2 ręce, 2 nogi, musi zjeść, odpocząć i spać. Że się męczy, ma ograniczone możliwości fizyczne i miewa czasem gówniany dzień. Tam nikt nigdy - przynajmniej wówczas - przepraszam za wyrażenie - tak kretyńsko się nie spieszył. A zbudowali jedną z najlepszych gospodarek na świecie.
Więc po powrocie do ojczyzny miałem już jasno określone priorytety. I okazało się, że można było i u nas. Uzgadniałem przecież każdorazowo cenę z klientem, a zatem uwzględniałem wszystkie czynniki, łącznie z tempem, które gwarantowało bardzo wysoką jakość przy optymalnym czasie wykonania. Poza tym zaspakajało moje oczekiwania finansowe.
Przez długie lata działałem na takiej zasadzie i naprawdę nie obawiałem sie dziwnej konkurencji. Dziwnej, bo co rusz to ktoś wymyślał terminy prosto z kosmosu, a tymczasem myślący klient nie wierzył w te bajdurzenia i wielokrotnie przedkładał wysoką jakość usługi nad skróceniem o kilka czy kilkanaście dni terminu wykonania. I wygrywał na tym. Wiedział, że jak zejdę z budowy, to nie ma absolutnie niczego do dokończenia czy poprawienia, jest ład i porządek. I to sobie cenili. Bo moją maksymą było "Najlepiej i tak szybko, aby to Najlepiej było wszędzie". Niestety mój kręgosłup nie wytrzymał więcej tej jakby nie było ciężkiej roboty i parę lat temu zaprzestałem wykonawstwa. Teraz pracuję w handlu.

Chcę przez to powiedzieć, że rywalizacja w którymś momencie weszła w fazę kompletnej .....debilizacji. Niestety. Przykłady: widziałem jak robili na moim osiedlu w 2 dużych marketach remont kapitalny. Takie pawilony z płyt warstwowych, popularne niemce. Po dwóch latach sypie sie tam wszystko co może, popękane kafle na posadzkach, rozpadające się sufity podwieszane, odłażąca farba. Hipermarkety wybudowano raptem 6-5 lat temu i co? Ano przejdźcie się, rozpada się dosłownie wszystko co może. Ostatnio widziałem na najnowszym lukratywnym osiedlu jak wyglądają ulice i chodniki z kostki układanej......we wrześniu. Jak po wojnie. To horror.
Widziałem też wielokrotnie jak zasuwali ludzie w niedziele i po nocach żeby dotrzymać wymyślone z sufitu terminy. A i to było mało, wszak człowiek nie maszyna.
Całe szczęście, że klienci powoli, ale jednak zaczynają sobie cenić jakość. A gadanie o rekordach, superterminach i podobnym temu wariactwu zaczyna przemijać. Bo liczy się JAK to zrobiłeś, a nie ile narobiłeś w jakim czasie. Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tak pojętej nowoczesności, pędu i pośpiechu.
Popatrzcie na Wiedeń, Pragę, tego nikt nawet nie próbował budować na tempa i jakie piękne budowle wzniesiono. Czy nasze dzieła będą tak podziwiane i tak trwałe? Wątpię.

pozdrawiam

PS. kiedyś ktoś mi opowiadał takiego bzdeta, że aż go tu przytoczę. Mianowicie przekonywał mnie gość, że w domku o podstawie 12x15, w którym zaplanowano w 3 duże łazienki, 2 WC, w jadalni i w całej piwnicy (siłownia, sauna, pralnia, korytarze)
kładł w 6 ludzi zaledwie przez tydzień kafle i to wszędzie czyli podłogi i ściany. Z białym montażem. Razem coś koło 250 mkwa różnych kafli z wykończeniem. Ot gieroj, nie?


Mądre słowa.

JBZ

autor: JBZ » 09 sty 2008, 18:20

Do amc1
Drewno impregnuje się preparatami (w każdej metodzie) barwionymi, aby możliwa była wizualna ocena istnienia i zakresu impregmnacji. Jak widać, drewienko na daszku jest nieimpregnowane.

Jerzy Zembrowski

JBZ

autor: JBZ » 09 sty 2008, 18:23

Do Picadoor
Ma Pan rację! Przypomnę, co już wcześniej pisałem, iż do wykonawstwa bez błędów potrzebny jest czas - czas na zaplanowanie i przemyślenie robót oraz detali. Takie ekspresowe budowanie, jak serwuje nasz człowiek we Francji pachnie bublem i niedoróbką. Mogę iść w zakład, że im szybciej, tym błędów więcej!

Jerzy Zembrowski

amc1
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 798
Rejestracja: 18 paź 2005, 18:00

autor: amc1 » 09 sty 2008, 20:02

JBZ pisze:Do amc1
Drewno impregnuje się preparatami (w każdej metodzie) barwionymi, aby możliwa była wizualna ocena istnienia i zakresu impregmnacji. Jak widać, drewienko na daszku jest nieimpregnowane.

Jerzy Zembrowski


Zapewniam Pana, że impregnuje się preparatami bez pigmentu. Na zamieszczonym zdjęciu nie widać nic, co pozwala stwierdzić, czy drewno zostało czy nie zostało zaimpregnowane. Na zdjęciu widać, że drewno zachowało naturalną barwę drewna. Popada Pan w irytującą manierę pouczania wszystkich co do rzeczy, do których, delikatnie mówiąc, ma Pan braki merytoryczne.

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

autor: Andrzej Wilhelmi » 09 sty 2008, 20:56

Picadoor pisze:... Tylko po jaką cholerę? Czy to są jakieś igrzyska?...


Moja wypowiedź była ironiczna Twoja natomiast bardzo dobitnie ujmuje sprawę. Już Golce śpiewali "...kto się ceni ten się leni...". Pozdrawiam.

JBZ

autor: JBZ » 10 sty 2008, 1:54

Szanowny Panie amc1
Gdybym nie znał praktyk stosowanych przez tartaki, bym nie zabierał głosu. Na fotografii drewno wygląda na zdrowe, ale to niczego nie dowodzi, natomiast jeśli było impregnowane to z całą pewnością nie przez firmę usługową czy tartak, lecz w sposób domorosły.

Co do obowiązku impregnacji z zastosowaniem barwienia, radzę pogrzebać w wytycznych.
Nie pouczam, lecz prostuję wypowiedzi bez sensu i wprowadzające w błąd!
A może to Pan tak impregnuje? Czasami nożyce się odzywają jak się stuknie w stół!

Jerzy Zembrowski
Ostatnio zmieniony 11 sty 2008, 11:53 przez JBZ, łącznie zmieniany 1 raz.

amc1
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 798
Rejestracja: 18 paź 2005, 18:00

autor: amc1 » 10 sty 2008, 22:38

Proszę zatem o wskazówkę, jakie i czyje to wytyczne?

JBZ

autor: JBZ » 11 sty 2008, 12:51

Każdy producent środków do chemicznej impregnacji drewna (zgodnie z udzielonym atetstem ITB lub CE) w Karcie Technicznej produktu zobowiązany jest (i to czyni) podać szczegółowe wytyczne wykonywania impregnacji. Jeśli impregnat nie jest barwiony fabrycznie, wówczas określa jakiego barwnika i w jakim stężeniu należy użyć dla poszczególnych gatunków i rodzajów drewna. Istenienie barwnika pozwala na łatwą wizualną ocenę głębokości wnikania impregnatu w drewno, jak też łatwo wskazać nieimpregnowane elementy.

Rzecz w tym, że wiele tartaków się schytrzyło i korzysta z faktu, iż impregnat oraz barwnik do niego, są produkowane w oddzielnych i niezależnych opakowaniach. Kupują sam impregnat bez barwnika, co pozwala łatwo obniżać koszty impregnacji stosując znaczne zmniejszenie stężenia impregnatu w wodzie.
W ubiegłym roku zainteresowałem się takim oto przypadkiem:
Pewien znany tartak w Polsce półn-wschodniej nagle zaczął kupować mniej impregnatu niż dotychczas, mimo że pracował pełną parą jak wcześniej. Przy tym zaprzestano kupować barwnika! Na jednej z budów, kierownik budowy poddał pod wątpliwość stan impregnacji drewna na konstrukcję dachową. Na miejscu okazało się, że niektóre krokwie nie wykazywały śladów impregnacji! W tartaku uzyskaliśmy mętną informację, iż z powodu zmiany aparatów ciśnieniowych na lepsze, zrezygnowano z barwnika. W hurtowni sprzedającej impregnaty, okazało się, że od 3 miesięcy (zakupy raz w miesiącu) kupuje się 2 razy mniejsze ilości impregnatu niż dotąd, zaś barwnika zaprzestano kupować od ponad pół roku! A ze sprzedażą bieżącą tartak ledwie nadąża i są długie kolejki po zakup!
Wnioski są jasne i jednoznaczne!

Nie twierdzę, że wszyscy kombinują i okradają inwestorów czy wykonawców, ale coś w tym jest. Normowe stężenie barwnika wynosi zaledwie 1 do 3 %, co daje śladowe oszczędności tartakom na jego zaniechaniu. Skoro jednak rezygnują z barwnika, znaczy iż co innego leży u podstawy! Otóż, mniejsze stężenia impregnatu! Rzecz w tym, że przy mniejszym stężeniu impregnatu, chcąc utrzymać wizualną poprawność impregnacji, musi wzrosnąć stężenie barwnika wobec impregnatu (przy tym samym dawkowaniu), a to z kolei powoduje, iż barwnik zostaje na powierzchni drewna i mimo jego wyschnięcia, łatwo się zmywa i brudzi ręce i jest dowodem zmniejszenia stężenia impregnatu. Więc pozbywa się barwnika, twierdząc, iż impregnacja jest nadal taka sama, tyle że bez barwnika.

Zatem, w interesie klienta oraz impregnującego (także powierzchniowo czy przez zanurzenie), jest barwić impregnat. Jeśli się zmniejszy dawkowanie impregnatu, natychmiast barwnik będzie brudzić ręce - mimo wyschnięcia drewna.

Pozdrawiam,

amc1
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 798
Rejestracja: 18 paź 2005, 18:00

autor: amc1 » 11 sty 2008, 14:01

Nadal Pana proszę o wskazanie gdzie są wytyczne mówiące, że impregnat do drewna nie może być bezbarwny. Napisał Pan, że takowe istnieją. Nie chcę trwać w niewiedzy i proszę o podanie gdzie je mogę znaleźć. Jeżeli jest inaczej, to proszę się przyznać do błędu czy niewiedzy a nie rozmywać i a priori winić producentów tarcicy.

Awatar użytkownika
Andrzej Wilhelmi
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 2153
Rejestracja: 22 lis 2005, 22:08
Lokalizacja: Łódź
Kontaktowanie:

autor: Andrzej Wilhelmi » 12 sty 2008, 21:04

Rzetelność wykonania impregnacji nie może i nie zależy w żadnym stopniu od barwników. Nie ma również żadnych nakazów stosowania impregnacji a co najwyżej zalecenia. Sam stosuję bezbarwne impregnaty w przypadku pozostawienia naturalnego koloru drewna. Znam również przypadki stosowania samych pigmentów! Pozdrawiam.


Wróć do „Więźba dachowa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości

Gotowe projekty domów