Witam serdecznie,
Pozwolę sobie króciutko streścić pierw przebieg wydarzeń, bo może któreś z nich przyczyniło się do problemu. Pod moją nieobecność w domu, podczas ostatnich mrozów zamarzła mi woda... W dzień, kiedy tą sytuację zastałam wpadłam do domu na chwilę i odruchowo podłączyłam do prądu bojler... Następnego dnia przyjechałam ratować instalację, odmrażać rury i spuszczać wodę skąd się jeszcze dało. W tym z bojlera. Okazało się że przynajmniej tam nie zamarzła (może przez tą chwilę jak był włączony woda się nieco podgrzała... spuszczałam ją lekko ciepłą). Po tym wszystkim musiałam wyjechać. I jak teraz wróciłam i zaczęłam już na dobre odmrażać domek, regularnie go grzejąc, zauważyłam że od dołu - tam gdzie jest pokrętło regulacji temperatury... wciąż jest wilgotno. Przy poruszaniu pokrętłem kapie parę kropel... i tak od dwóch dni...
Czy mam się obawiać najgorszego... czyli że jakaś resztka minimalna wody została w zbiorniku, zamarzła i go uszkodziła? Czy będzie to można jeszcze naprawić?
(jeśli to ma znaczenie, bojler jest firmy Ariston).