Witam.
W jednym pokoju, kuchni i łazience (mieszkanie 3-pokojowe) nie ma prądu w gniazdkach.
Trzy tygodnie temu z żoną poczuliśmy w jednym z pokoi zapach palącego się plastiku - nadtopiły się dwa gniazdka elektryczne (nic nie było do nich podłączone). Ponieważ wyjeżdżaliśmy na urlop to zdemontowałem te gniazdka a przewody owinąłem izolacją. Po powrocie z urlopu nie zakładałem gniazdek tylko nadal przewody są zaizolowane. Po tygodniu zdarzyło się, że w kuchni i łazience nie było prądu. Wyłączyłem i włączyłem z powrotem bezpiecznik (bezpiecznik automatyczny wkręcany) w mieszkaniu odpowiedzialny za gniazdka elektryczne w całym mieszkaniu. Po tej "operacji" prąd znowu pojawił się w gniazdkach. Niestety następnego dnia stało się to samo. "Pstrykanie" bezpiecznikiem niewiele pomogło. Wkręciłem zwykły bezpiecznik topikowy i pomogło.
Za parę dni to samo - brak prądu w gniazdkach. Tym razem wymiana bezpiecznika ani zamiana bezpieczników z oświetlenia na gniazdka elektryczne nie pomogła.
Reasumując: nie mam prądu w gniazdkach w jednym pokoju (w tym, gdzie są zdemontowane gniazdka), kuchni i łazience. W pozostałych dwóch pokojach i przedpokoju prąd w gniazdkach jest. W skrzynce bezpiecznikowej w mieszkaniu jeden bezpiecznik odpowiada za oświetlenie a drugi za gniazdka elektryczne - miejsce na trzeci bezpiecznik jest puste (tak było od początku jak kupiłem mieszkanie - około rok temu).
Czekam na jakieś sensowne odpowiedzi co może się dziać, że mam prąd w gniazdkach tylko w "połowie" mieszkania.