Witam
W związku z tym, że najprawdopodobniej firma Drzewny Świat na Zamojskiej ma innego właściciela, pozwoliłem sobie założyć temat pod aktualną nazwą firmy, aby nie psuć reputacji nowemu właścicielowi na Zamojskiej.
Na
forum o temacie "Drzewny Świat Lublin - czekam na opinie" obiecałem opisać jak przebiega moja współpraca z firmą, Woodland czyli panem Wojciechem Wójtowiczem i Piotrem Frączkiem (w praktyce dawny Drzewny Świat), co też czynie.
Tak jak pisałem na wspomnianym forum umowę z dnia 23.03.2010r miałem na wykonanie domu do końca października 2010r. i wpłaciłem kwotę ponad 32 tys. Projekt, który był wykonany przez firmę wynajętą, przez WOODLAND był wykonany dopiero kilka tygodni przed upływem terminu. Powodów takich opóźnień projektant nie krył i tak jak można się domyśleć były to znaczne opóźnienia w płatnościach.
Po dziesiątkach jak nie setkach telefonów, z których znaczna większość nie była odbierana lub była bezczelnie odrzucana panowie rozkopali mi działkę tzw. karpiówką, czyli na szerokość 1,5m mniej więcej tam gdzie powinny być fundamenty. Po następnej serii telefonów i po upływie następnych kilku tygodni łaskawie przywieziono część materiału. No i znowu seria telefonów, z których może 3% dochodziło do skutku a nawet jak miałem przyjemność się dodzwonić to byłem zwodzony, że jutro w środę, poniedziałek i cały czas ta sama śpiewka. No i wreszcie stał się cud. Przyszła ekipa do fundamentów. Byli to ludzie wynajęci w każdym razie nie byli to pracownicy firmy Woodland. Prace przebiegały bardzo chaotycznie a powodem był brak niektórych materiałów, które trzeba było dowieźć no i nie miał, kto tego zrobić aż bałem się, że ci pracownicy rzucą to w djabyły i pójdą sobie. Po wykonaniu większej połowy prac pracownicy poszli sobie i znowu zaczęły się telefony do Woodland i ta sama śpiewka, czyli nieodbieranie, odrzucanie połączeń, zwodzenie. Sprawa zaczęła się robić mało śmieszna, bo był już okres zimowy i groziło to uszkodzeniem wykonanych prac, jeżeli nie zostaną zabezpieczone. Dosłownie kilkanaście dni przed mrozami ci sami panowie wrócili ocieplili fundamenty i znowu sobie poszli. Po następnych telefonach i nerwach przyjechało kilku panów i przywieziono piach do zasypania fundamentów w środku. Na zewnątrz musiałem już sam obsypać, bo za kilka dni zapowiadano tęgie mrozy, co też się stało.
W między czasie zrobiłem dość szerokie rozeznanie na temat tej firmy, no i włosy stanęły mi na głowie. Nie chce się rozpisywać, bo to książkę można by napisać, ale mówiąc w skrócie Ci panowie mieli i mają "bardzo ciekawe" doświadczenia finansowe.
Po tych doświadczeniach zaproponowałem rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, na co panowie nawet się zgodzili. Miałoby to wyglądać tak, że panowie prześlą mi swoją wycenę jak ja nie będę się zgadzał weźmiemy rzeczoznawcę i na tej podstawie się rozliczymy. Po kilku tygodniach panowie przysłali mi pismo, z którego wynika, że mają dobre serce i chcą ode mnie tylko 7900zł. Rzeczoznawca wycenił prace na ponad 25 tys.+ projekt. W efekcie to Woodland powinien mi dopłacić. Wczoraj dostałem emalia, że sprawa rozstrzygnie się w sądzie.
Prawnik stwierdził, że umowa jest zagmatwana, ale w sądzie będzie to paradoksalnie tylko na moją korzyść.
Chciałem nadmienić, że nie piszę tego żeby się zemścić na panach z Woodland i dawnego
Drzewnego Świata, tylko po to żeby ostrzec ludzi przed stratą pieniędzy, czasu i nerwami, które ja przeżyłem.
Pozdrawiam i jeżeli komuś mogę pomóc to chętnie odpowiem na pytania.
jpawel34@wp.pl
Paweł Jacyna