Witam.
Ostatnio rozglądam się za mieszkaniem i znalazłem w sumie fajne mieszkanie w bloku z 1996 roku mającym 3 piętra i wykonanym prawdopodobnie z cegły (chodzi tu o ogólnie pojętą cegłę w ogłoszeniach, więc może być to silikat itd. nie wiem) albo systemem mieszanym. W każdym razie na klatce schodowej zauważyłem, że widać pęknięcia, ale są one powtarzalne na każdym piętrze i wyglądają jakby szły idealnie po linii podłogi w mieszkania na danej kondygnacji. Można jakby zobaczyć delikatny obrys mieszkania. Same pęknięcia nie są może głębokie, a uwagę przykuwają głównie tym, że w miejscu gdzie do nich doszło odprysnęła farba emaliowa. W samym mieszkaniu nie widziałem już jakiś widocznych pęknięć, ale było ono raz, że umeblowane, a dwa, że malowane ponoć 1,5 roku temu, więc mogłem sporo przeoczyć. Poza tym na klatce widziałem tez, że jej sufit ma widoczne podłużne równoległe pęknięcia zupełnie jak w w wielkiej płycie. Właściciel na dodatek uczciwie przyznał, że co kilka lat spółdzielnia cyklicznie "szpachluje" pęknięcia w elewacji budynku. Widziałem kilka takich pęknięć w elewacji tego budynku i przynajmniej na moje oko nie wyglądały jakoś nadzwyczajnie - spotykałem się już z takimi w budynkach >5lat.
Moje pytanie dotyczy tego co to może być?
Czy tego typu pęknięcia są czymś normalnym czy raczej świadczą o poważnych wadach budynku?
Czy owe interwencje spółdzielni ze szpachlą powinny budzić podejrzenia?