Znajomy ma na działce własnoręcznie wykonaną elektrownię wiatrową o mocy maksymalnej 500W (śmigło ma 2m średnicy, generator od Malucha), zasila tym baterię starych akumulatorów i ma wszystko na działce wyłącznie z tego zasilane - można długo w noc siedzieć przy jasnym świetle.
Jest bardzo zadowolony, że wykonał i działa - natomiast uczciwie mówi, że opłacalność jest mocno ujemna - nawet wymiana akumulatorów raz na czas jest droższa niż ew. rachunek za prąd sieciowy, że już nie wspomni o innych naprawach i kosztach budowy.
Niestety, el. wiatrowa - nawet profesjonalna za kilkadziesiąt k - nie ma żadnych szans aby być tańszą alternatywą dla sieci, gdy mamy do niej dostęp. Co innego, gdy np. gazownia ma jakąś stację gazową, i trzeba ciągnąć zasilanie przez 3km i kilkanaście działek - wtedy i tylko wtedy się opłaca (no i oczywiście jak państwo dołoży 80% do zakupu i płaci 3x więcej jak elektrowni węglowej za prąd - to jest przyczyna szybkiego rozwoju el. wiatr. w UE, u nas nawet największe farmy cienko przędą).
Ale oczywiście żadna sieć nie dostarcza tyle frajdy, że ma się swój prąd. Dlatego każdy poważny majsterkowicz snuje plany budowy własnej wiatrowni - ja też, nawet rozmawiałem wstępnie z TB w sprawie tej niepotrzebnej turbinki, tyle że niestety nie mam odpowiedniej działki, żeby ją postawić - bo stawiać miedzy domami to kompletnie bez sensu, zaś aby wybudować jakąś wieżę na min. 10m i tam postawić to dwa lata chodzenia po urzędach