Właśnie biorę się za liczenie projektu dla ośrodka kolonijnego, zużywają 10 000 l wody na dobę, nie ma gazu, węgla nie wolno
Też się nie opłaci?
Dziwne, że ludzie u których wykonuję certyfikaty, a mają solary, są zadowoleni i wydaliby kasę jeszcze raz.
To tak jak z samochodem (nie wiem czy to przykład tu z forum, gdzieś w necie znalazłem) - nowy samochód to najmniej ekonomiczny zakup na świecie.
Wielokrotnie droższy od autobusu, pali paliwo, smrodzi, po roku traci połowę wartości, a jednak ludzie kupują nie tylko zdezelowane 15-letnie golfy, tylko również nówki za 100, 200, 300 k.
Solar może i przegrywa z lokatą bankową opłacalnością, ale daje znacznie lepsze samopoczucie że ma się coś lepszego od sąsiadów (lokata nie da nigdy tego uczucia), znacznie podnosi wartość domu, daje satysfakcję że jest się w sporej części uniezależnionym od monopolistów i podatków, no i przede wszystkim niższe rachunki za energię co miesiąc.
A im dalej w przyszłość, tym te rachunki będą większe - przecież większość elektrowni wymaga wymiany, gaz akurat staniał - ale szybko wzrośnie, na węgiel nałożą limity CO2 itd itp - a jak myślicie kto jest jedynym kandydatem do zapłacenia tego wszystkiego (+ podatek, ha ha) ?