Gość-iu nie do końca zgadzam się z Tobą. W jednym na pewno masz rację - że dom jest czymś bardzo skomplikowanym zarówno od strony fizyki budowli, chemii materiałowej ale także od strony energetycznej, witalnej, emocjonalnej. Jest czymś co jest silnie związane z życiem człowieka i jego najbliższych. Jest niemal tak samo skomplikowany jak człowiek - żywy organizm.
Masz wiedzę i doświadczenie w tym czego się nauczyłeś od innych podobnych do Ciebie. Podobnie jak lekarze medycyny uczą się od swoich profesorów. Badasz domy przykładając do nich obowiązujące normy. Raz jest ok, raz nie. Tak samo badają lekarze tylko po to, aby upewnić się, że kolejny pacjent w nich się nie mieści. Wy budowlańcy-naukowcy - podobnie jak profesorowie medycyny - przez bardzo szczegółową analizę pojedynczych elementów ruchów powietrza, kwantów energii (ATP), wody (krwi) i innych jakże ważnych elementów zatraciliście spojrzenie na całość - na dom jako "żywy" organizm. Wymyśliliście bardzo nowoczesne materiały, na które oddziałują prawa fizyki, a one tym prawom się nie poddają tak jak w medycynie; wymyślane są coraz doskonalsze leki, zamienniki organów, itp.
W obu przypadkach mamy niestety podobny efekt; w medycynie; coraz więcej chorych, a w budownictwie; coraz więcej niezdrowych domów pełnych zestresowanych ludzi z licznymi chorobami.
Przykład 1. Kiedyś chorowałem na nieżyt żołądka. Między wizytami u lekarzy przeczytałem kilka książek medycznych. Autorami byli ludzie, których tytuły naukowe były dłuższe od ich nazwisk. Dziś ta ich wiedza okazała się nie tylko nic nie warta ale nawet szkodliwa dla pacjentów - powinienem właściwie im wytoczyć sprawę sądową za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Od tamtego czasu gdy słyszę słowo "autorytet" to od razu widzę przed oczami kogoś, kogo wiedza ogranicza się do znajomości numeru telefonu do swojego doktoranta...
Przykład 2. Kupiłem gospodarstwo, na którym stał na fundamencie z kamieni polnych (sic!) ponad stuletni drewniany dom niespełniający żadnej z obowiązujących norm i budowany zapewne przez ludzi nie mających żadnego dorobku naukowego w tej dziedzinie. Mieszkałem w nim kilka miesięcy. Wierzcie mi jeszcze nigdy w żadnym domu nie mieszkało mi się tak dobrze.
Skoro tak jest, to co ta Wasza wiedza i tytuły są warte? A może przyczyną całego zła są normy - podobnie zresztą jak w medycynie (
http://iluminaci.com/ads/leczenie-zdrow ... m-zdrowia/), albo pieniądze i zwykła chciwość czyli marketing?
I co jest gorsze nadmiar wiedzy czy jej całkowity brak jak w przypadku p. Brzęczkowskiego? Nie wiem.
A wszystko zaczęło się od zwykłej folii kubełkowej, której - w mojej ocenie - GŁÓWNYM zadaniem jest zmniejszenie podsiąkania kapilarnego - choć lepszy byłby żwir. A może zagłosujmy co ważniejsze?