Czy ktoś ma pomysł na naprawę opadającej podłogi nie demolując przy tym domu ?
Dwa lata temu kupilismy dom o dewelopera. Po roku zauwazyliśmy , że podłoga w kuchni opadła o ok. 2 cm. (Teraz to już 2,7 cm). Mamy rękojmie na dom i teoretycznie developer ma to naprawić . Ale nie mam za grosz zaufania do tej firmy. Kierownik budowy stwierdził, że przyczyną są ciężkie meble w kuchni !?!!
Naprawę podłogi widzą w ten sposób , że zryją cały parter ( kuchnia jest otwarta na salon) i wypoziomują jeszcze raz wylewkę.
Inspektor budowlany którego poprosiliśmy o opinię powiedział, że owszem trzeba rozebrać podłogę ale aż do zera do "kruszywa" + odkopać fundamenty na zew. domu.
Słyszałam ze stare kamienice (osiadające) ratuje się wstrzykiwaniem jakieś pianki pod fundamenty? Czy ktoś miał doczynienia z tą metodą ? Czy takie rozwiązanie można zastosować w naszym przypadku? Nie wyobrażam sobie tej "naprawy" , chciałabym uniknąć demolki ledwo co wykończonego domu !
z góry dziękuje za sugestie