mpm pisze:przy -18 st C wilg max 50% / może byc jeszcze mniej / a nie 85% programy komp do obl c-w przyjmują taka samą wilg 85% dla temp -16 do -24 !!??!!? Nie dziwi to pana ? to jakiś absurd w rzeczywistosci nie ma czegoś takiego
dla -3 st C może byc wilg max 75% .
Im niższa temperatura powietrza, tym mniej pary wodnej potrzeba do jej nasycenia.
Ktoś wprowadził Pana w błąd co do wilgotności wzgl. powietrza zewnętrznego. Prostuję zatem - przynajmniej jakaś korzyść z dyskusji będzie.
Otóż, rzeczywiście zawartość wilgoci w powietrzu jest tym mniejsza, im niższa jest jego temperatura - pisałem o tym poprzednio, że przy temperaturze -18 C zawartość wilgoci w powietrzu wynosi maksymalnie 0,8 g/kg p.s. Nie ma to jednak bezpośredniego przełożenia na wilgotność względną powietrza liczoną w %, gdyż wraz ze spadkiem temperatury powietrza, maleje ciśnienie cząstkowe pary wodnej w stanie nasycenia. Dlatego już przy tak małej zawartości wilgoci, powietrze zimą łatwo osiąga wilgotność 100%. Kiedy temperatura powietrza się podniesie, rośnie ciśnienie cząstkowe pary wodnej w stanie nasycenia i powietrze np. przy +10 C musi wchłonąć aż 7,7 g/kg p.s. - czyli prawie 10 razy tyle, żeby osiągnąć stan nasycenia czyli wilgotność 100%. Biorąc pod uwagę średnie wartości temperatur w różnych okresach roku, to średnie wilgotności powietrza zewnętrznego zimą są zawsze wyższe niż latem.
W przypadku Jasła, posługiwałem się rejestrowanymi temperaturami i wilgotności wzgl. powietrza z najbliższej stacji meteo, tj. z Krosna. Wartośći tam rejestrowane średnie za ostatnie kilkanaście lat, to:
- styczeń:
najniższa temperatura średnia -22,1 C
średnia wilgotność wzgl. o godz. 13,00 wynosi 73 %
średnia wilgotność wzgl. o godz. 7,00 wynosi 85 %
- lipiec:
temperatura średnia o godzinie 13,00 wynosi +23,0 C
średnia wilgotność wzgl. o godz. 13,00 wynosi 59 %
Oczywiście, w okresie lata wilgotność powietrza może wynosić także 100% np. tuż po deszczu, ale do obliczeń sprawdzających kondensację pary wodnej w przegrodach w stanie stacjonarnym bierzemy warunki najbardziej niekorzystne tj. zimę, a nie lato i temperatury najniższe średnie występujące w danej miejscowości i średnie najwyższe wilgotności powietrza. Stan stacjonarny oznacza niezmienność temperatury i wilgotności. Oczywiście, że stanów stacjonarnych nie ma, ale obliczenia te mają za zadanie odpowedzieć na pytanie: co by było, gdyby takie ekstremum zaszło? I na takie parametry projektujemy warstwy przegród tracących ciepło, bo mimo iż temperatury ekstremalne występują rzadko, to jednak są i budynek wraz z instalacjami musi sobie z tym poradzić, aby utrzymać komfort w strefie przebywania ludzi.
Dlatego, zawsze do obliczeń sprawdzających tak zaprojektowane przegrody, uwzględniam nie te chwilowe parametry, a rzeczywiste zarejestrowane w ciągu każdej godziny przez kolejne dwa lata.
Dla takich warunków obliczam rzeczywiste zachowanie się przegród w zakresie ew. kondensacji pary wodnej oraz zachodzącej dyfuzji pary wodnej - dla wskazanej lokalizacji domu. Jeszcze 12 lat temu nie było to możliwe, gdyż mimo iż już powstał program WUFI autorstwa Kunzel'a i zespołu, to nasze komputery nie dawały sobie rady z zadaniami. Kiedy się puszczało zadanie, obliczenia trwały ponad 8 godzin. Od kilku lat mamy szybkie komputery i takie zadania są obliczane w czasie kilkunastu (najwyżej 20 minut). Podobnie rzecz się ma z mostkami cieplnymi. Od kilku lat możemy obliczać rzeczywiste zachowanie się mostka cieplnego w danym domu, a obliczenie jednego zajmuje nie więcej niż godzinę (razem z wprowadzeniem danych).
Zatem, nie przyjmowane dane co do temperatury czy wilgotności powietrza są istotne, lecz te rzeczywiste. I tak właśnie czynię - z tego co wiem, jako jeden z nielicznych w Polsce, a nie zakładam orientacyjnie w postaci mnożników czy dodatków. Możliwe, że przyczyną braku popularności takich działań jest pracochłonność (jeden
dom jednorodzinny zajmuje mnie przez 4-5 dni a nieraz dłużej) oraz znajomość programów, tj. nie tylko ich obsługi, ale przede wszystkim umiejętność interpretacji uzyskiwanych wyników.
Co do programu RockwoolRSI stosowałem go wyłącznie do badania bilansu wilgoci w przegrodzie, gdyż to liczy poprawnie i uwzględnia lokalizację domu na terenie Polski.
Co do kominka z płaszczem, mam zdanie podobne - napisałem o tym w studium, gdyż takie były wyniki obliczeń dla tego domu, co nie oznacza, że w innym wnioski nie mogą być inne. Faktem jest, że bezkrytycznie kominka czy innego źródła wspomagającego nie można stosować, a wyłącznie po wykonaniu projektu tych instalacji. Wyłącznie!!! Inaczej zamiast korzyści, będą straty i zwiększone koszty eksploatacji. Oczywiście, jest to kij w mrowisko dla takich samozwańców jak Brzęczkowski i jemu podobni, którzy robią wodę z mózgu inwestorom i odradzają wydawanie pieniędzy na projekty - w miejsce zaufania ich praktyce.
Co do szczelności domów. Niestety, na skutek działania wiatrów oraz wyporu termicznego, im dom jest mniej szczelny, tym więcej powietrza "fałszywego" wdziera się do wnętrza na skutek infiltracji. To powietrze musi być ogrzane, żeby nie obniżać temperatury wewnątrz, a to są dodatkowe pieniądze na dodatkową energię. Ma to szczególne znaczenie w przypadku stosowania wentylacji mechanicznej, gdyż ilość powietrza z infiltracji stanowi nawet 75% powietrza wentylowanego. Dlatego stawiamy tu wymóg szczelności - inaczej nici z energooszczędności. Powoływanie się Brzęczkowskiego na wskazania zużycia licznika dające podstawy do 40 kWh/m2rok na wszystko to czyste brednie mające na celu zwabienie durnych klientów.
W przypadku zastosowania wentylacji grawitacyjnej ten problem ma już nieco mniejsze znaczenie, gdyż ilość powietrza infiltrującego jest uzależniona tylko od wiatru i różnicy temperatur, a nie jak przy wentylacji mechanicznej - także od sprężu wentylatorów i pracujących non-stop przez cały rok. Jednakże pewną szczelność także musimy zapewnić.
Nie należy tego mylić z otwieraniem okien. Te otwieramy w okresie od wiosny i lata - kiedy jest wentylacja grawitacyjna, bo przy mechanicznej już nie. Chcąc odzyskiwać ciepło przez rekuperację, musimy decydować się na działanie wentylacji przez okrągły rok non-stop. Coś za coś.
Zupełnie innym zagadnieniem jest kierunek zmian w budownictwie. Ja zawsze preferowałem i będę stosowanie tanich źródeł energii i swobodę w kształtowaniu architektury domu i możliwie najbardziej naturalnych systemów - czyli wentylacji grawitacyjnej - mimo jej wielu wad. Do tego jednak trzeba tanich systemów pozyskiwania energii niekonwencjonalnej (energii słońca, Ziemi i wiatru). Póki co, musimy oszczędzać energię.
Pozdrawiam,
Jerzy Zembrowski