Broda79 pisze:Z tego co Pan pisze ani projektant ani osoba wydająca pozwolenie nie dopełniły obowiązku. Zgodnie z tym może Pan napisać odwołanie i zwrócić się o odszkodowanie.
Dzięki "Unknown Pleasure" za przesłanie linka do tego wątku na priv, a jednocześnie przepraszam Cię (i zresztą wszystkich, którzy do mnie napisali w ubiegłym roku), za brak reakcji, ale bardzo dawno nie logowałem się na to forum. Cóż... roboty, kontrakty, delegacje i takie tam...
Kolego "Broda79", dlaczego tak z uporem i w koślawy sposób tłumaczysz ten nick? Jesteś pewny, że "unknown" to znaczy "wątpliwy"? Zajrzyj może getionary.pl TUTAJa przekonasz się, że "unknown" to znaczy "nieznany/niezbadany", natomiast "wątpliwy", to jest raczej "doubtful". No, ale koniec tych lingwistycznych pogaduszek. Nadmienię tylko, że z tego, co kojarzę, to podobnie brzmiał tytuł debiutanckiego albumu Joy Division wydanego w 1979 roku, tylko tam tych przyjemności było kilka, nie jedna.
Wróćmy do cytowanego fragmentu. Niestety, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że projektant i osoba wydająca pozwolenie nie dopełniły obowiązku. Tak postawiona teza ujawnia braki w znajomości nie tylko obcych języków, ale również procedur w procesie budowlanym.
Osoba wydająca pozwolenie na budowę, a pisząc poprawniej - organ wydający pozwolenie - to starosta powiatowy (czasem np. prezydent miasta). Organ wydający pozwolenie na budowę nie sprawdza prawdziwości oświadczenia o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Organ sprawdza jedynie, czy takie oświadczenie jest załączone do wniosku, czy go nie ma. Jeśli załączone, to sprawdza, czy jest prawidłowe pod względem formalnym, natomiast jeśli nie ma, to pisze postanowienie o wezwaniu do usunięcia braków. I na tym rola organu się kończy. Nie ma więc podstaw do twierdzenia a priori o winie osoby wydającej pozwolenie, chyba, że wydano pozwolenie pomimo braku załączonego oświadczenia (ale nie braku zgody - proszę nie mylić tych dwóch rzeczy).
Co do projektanta, to pragnę przypomnieć, że to inwestor, a nie projektant, występuje z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę i to inwestor podpisuje oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością(ami) na cele budowlane. Winy należy więc szukać u inwestora, a nie u projektanta. Jeśli natomiast projektant miał zlecone czynności związane z pozyskaniem tzw. "zgód" i jakieś sfałszował, wskutek czego inwestor został wprowadzony w błąd, to już jest odrębna sprawa pomiędzy inwestorem i projektantem.
Najprawdopodobniej my tu mamy sprawę o ewentualne poświadczenie nieprawdy i to się kwalifikuje do prokuratury, choć bez znajomości dokumentów nie sposób tego stwierdzić bezspornie.
Broda79 pisze:nie zostało jednak w ustawach określone w jaki sposób zmusić kogoś do tego.W związku z czym myślę, że możesz sobie pan Panie Wątpliwa przyjemność mieć na razie spokojnie ten osadnik bezodpływowy.
Tak się składa, że podobna dyskusja w tym temacie (choć tam chodzi o
budynek wielorodzinny - ale to akurat nie ma znaczenia) wywiązała się //www.zarzadca.eu/discussion/927/kanalizacja-sciekowa/#Item_1
Podsumowując, do Pawła/Unknown-Pleasure, zacząłbym od zbadania, na jakiej podstawie inwestor złożył oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane w odniesieniu do Twojej nieruchomości. Jak już to zbadasz, to wtedy zrobisz z tym to, co będziesz uważał za stosowne.
Następnie, a może jeszcze wcześniej, sprawdziłbym, jaki jest rzeczywisty przebieg sieci kanalizacyjnej. Byłoby głupio, gdyby się okazało, że sieć w rzeczywistości przebiega np. przez środek działki i w przyszłości nie byłoby możliwe wybudowanie czegokolwiek na tej działce bez przenoszenia sieci (a koszty dla inwestora indywidualnego takiego przedsięwzięcia są raczej sakramenckie).
Potem dopiero zająłbym się dalszymi krokami.
Pozdrawiam i życzę wszystkim
NIEWĄTPLIWYCH sukcesów w nowym roku.