Pomocy! Mam już dość urzędów i tej biurokracji. Zmuszają człowieka do nielegalnej budowy
Dwa lata temu kupiłam działkę rekreacyjną z małym domkiem. Ponieważ akurat trafiłam na moment kiedy gmina zakładała wodociąg udało mi się do niego podłączyć-legalnie. Ponieważ domek ten kupiłam i postanowiłam w nim zamieszkać, gmina dała mi mozliwość zameldowania się - co uczyniłam. Ponieważ domek jest mały i przed 2 laty był użytkowany tylko w celach rekreacyjnych, postanowiłam troszkę go rozbudować i przy okazji ocieplić - i tu o ZGROZO zaczęły się schody...(nie będę opowiadać o półrocznej "walce" z projektantem, bo byłaby to bardzo długa opowieść...).Problem tkwi w drodze, która jak się teraz okazało ma właściciela - i nie jest to gmina-niestety... Ponieważ nie mam w akcie notarialnym wpisanej służebności, powiat odmawia wydania pozwolenia na budowę. Droga jest gruntowa i wąska. Po dwóch jej stronach sa dzialki rekreacyjne. Z tego co udało mi się ustalić, działki zostały podzielone w 1980 roku i żaden z sąsiadów nie ma wpisanej służebności w akcie notarialnym. Dziwi mnie fakt, że gmina zezwoliła na taki podział działek i wydała pozwolenie na budowę - no, ale w tamtych czasach...Dziwi mnie również to, że w tej własnie drodze, której gmina nie jest właścicielem, 2 lata temu poprowadziła wodociąg. Niestety jest to mój jedyny dojazd do nieruchomości bo po drugiej stronie dzialki plynie rzeczka... Pomóżcie i poradźcie. Czy droga sądowa (jak wiadomo bardzo długa) to jedyne wyjście z tej sytuacji?Czy skoro w 80 roku było pozwolenie na budowę tego domu a ja chcę go jedynie rozbudować,to takie dokumenty są niezbędne powiatowi żeby udzielił mi pozwolenia na budowę?