Potrzebuję wyrównać posadzkę betonową pod położenie płytek. Materiał posadzki - beton na grubym kruszywie, z betoniarki. Nie będę się chwalił jakością swojego betonu, więc przyjmijmy, że taki, jaki może wyjść z betoniarki jak się majster stara.
Wierzchnią warstwę, około 2-3mm zeszlifowałem. Sam beton jest dość porowaty - nie wibrowałem go zbytnio, użyłem plastyfikatora który dość konkretnie napowietrza.
Pech chciał, że w jednym miejscu mam sporą górkę, około centymetra, nie mam cierpliwości do tego, żeby to zeszlifować...
Warstwa wyrównująca miałaby od 6 do 16mm orientacyjnie.
Chcę ją zrobić z zaprawy Cekol ZW-04 - bo taką mam. Samopoziomy odpadają - drogie i nie wyrobię sam 20m2 przy ich czasie wiązania.
Pytanie - czy podłoże gruntować, a jeżeli tak, to jak? Myślę o warstwie zwykłego gruntu a następnie warstwie jakiegoś "betonokontaktu". Czy tak będzie poprawnie?
A może całość (po uprzednim odkurzeniu rzecz jasna) solidnie zlać z węża, namoczyć i na matowo wilgotne podłoże nałożyć najpierw warstwę sczepną przez staranne wcieranie zaprawy wyrównującej pacą. Na to od razu warstwa z tej samej zaprawy "do poziomu".
P.S. A może użyć dedykowanej do tego celu zaprawy sczepnej? Jeżeli tak, to jakiej. Nie ukrywam, dobrze, jakby to nie wyszło drogo... to nie będą salony, płytki kładę w warsztacie...