To prawda, że w naszym kraju świadomość co to jest bidet i do czego służy jest bardzo mała. Na forach widać, że osoby, które posiadają taki sprzęt w domu, bardzo często stwierdzają po jakimś czasie, że jest to mało używany "mebel" (oczywiście są wyjątki najczęściej tworzone przez kobiety).
Nie ma się czemu dziwić, bo jeśli pomyśleć, że trzeba chwytać majtki w dłoń, spódnicę w drugą, człapać jak kaczuszka do bidetu, uważając aby po drodze coś nie skapnęło... to ja za taką "przyjemność" dziękuję.
Bidetta, czy wspomniany biobidet, to rozwiązania dużo lepsze i co ważniejsze praktyczne.
Jeszcze nie tak dawno washletów (czyli desek sedesowych z elektronicznym bidetem) w japońskich mieszkaniach było więcej niż osobistych komputerów... a papier, który u nas jest powszechnie stosowany do "pupy", Chińczycy wynaleźli zupełnie do innych celów i do dzisiaj w głowie im się pewnie nie mieści, dlaczego europejczycy używają go nadal w toaletach (rozcierając to co powinno być zmyte wodą....). brrr..