Maniak pisze:Moje podsumowanie teorii jak i również powszechnej praktyki Pana Tomasza jest następujące:
1. Niezależnie jaki dom wybudowany od 1990 do teraz po założeniu elektrycznego nie zużyje więcej niż 30 kwh/m2. Oczywiście nie zapominając o zainstalowanej wm z odzyskiem ciepła plus szczelne okna i inne dziury.
2. Jak do takiego budynku dorzucimy inwertor to już schodzimy poniżej 30kwh/m2.
Zgadza się?
Wydaje sie ze tak, ale Pan Tomasz jako jedyny na swiecie autorytet musi to potwierdzić. Dom nie moze byc kazdy jeden, musi miec 30 cm izolacji podłogi, izolacja scian i dachu nie jest istotna bo i tak najwieksze straty są do gruntu. Okna tez nie musza miec wsp 0,6-0,7 a wystarczy 1,8 bo takie byc moze były (dokladnie to takich nie było) w 1990 roku, rekuperatory mogą miec sprawnosc 65% bo innych wtedy nie było. Reasumujac 30 cm do gruntu, ogrzewanie kablowe niecentralne - wazne aby nie w wylewce (w latach 90 Pan Tomasz montował i dalej montuje tylko na suficie), wentylacja mechaniczna, izolacja pozostałych przegród i okien mniej wazna, oraz co bardzo wazne to regulatory mają miec mozliwosc okresowego obnizania temperatury, a dom musi byc szkieletowy bo inny do szybkiego obnizania temperatury sie nie nadaje . Bez tego mozna zapomniec o tych 30 kWh/m2. Jezeli o czyms zapomniałem to Pan Tomasz mnie jako ciepłownika i szkodnika, etc. poprawi.
Aha, zapomniałbym o mocy kabli, musi byc jak najwieksza aby uzyskac maksymalny spadek zuzycia energii na ogrzewanie, a ze koszt instalacyjny jest wiekszy to nic i tak sie opłaci. Ta oszczednosc to nie wiadomo ile wynosi ale kto by sie przejmował szczegołami.
Wzór na dom 30 kWh/m2 jest prosty, ale mafia ciepłownicza zrobi wszystko aby to skomplikowac.