Dywagacje nad piecem CO węglowym
: 14 gru 2007, 17:48
Witam
Będę pisał z pozycji laika niemal zupełnego, także uprasza się o niebranie zbytnio serio ew. wtop. Chciałbym się coś niecoś dowiedzieć w sprawie następującej.
Jest sobie chałupa. Trzy piętra, połowa lat '80, typowo klockowata bryła, ocieplenie symboliczne styropian 6cm, powierzchnia ogrzewana to jakieś 180m2 i gdzieś 2,6m wys. pomieszczenia na każdym piętrze.
I kwestia ogrzewania tego. Obecnie jest palone czym tylko się da, głównie węgiel i koks, ale też drewno wszelkiego rodzaju. Piec przedpotopowy, wszystko przyjmie. Ale ani to pewno ekonomiczne, ani ekologiczne. Zachodzi więc koncepcja unowocześnienia instalacji. Główne kryterium to finanse. W zasadzie brane pod uwagę jest urządzenie na paliwo stałe, czyli właśnie węgiel/koks, ew. żeby dało się pakować drewno inne, jakieś brykiety powiedzmy czy zwyczajne szczapy rąbane.
Jako że nie znam się zupełnie, chciałbym uzyskać choć ogólną opinię czy to jest realne:
- czy wymiana pieca może się obejść bez wymiany przedpotopowej równie jak i piec instalacji?
- czy podałem dość danych by dało się określić choć ogólnie jakiej mocy urządzenie będzie potrzebne i co za tym idzie jakiej sumy to wymaga?
- czy i jakie oszczędności byłyby możliwe do osiągnięcia przez taką inwestycje? W ogóle da się to jakoś określić w teorii? Bo obecna jednostka na pewno większą część energii spalania pakuje w komin. Ale czy można w miarę rozsądnie stwierdzić wymierne korzyści "na sucho"? Ekonomiczne uzasadnienie jest tu chyba najważniejsze, po prostu inwestycja musi się opłacać. Tak na oko zdaje się że powinno tak być, ale czy na pewno?
W sumie podsumować to mogę jednym pytaniem: czy to się zwróci jeszcze w tym stuleciu?
Mam nadzieję, że nie namieszałem aż tak jak mi się wydaje. Liczę na waszą wyrozumiałość.
Juzwa
Będę pisał z pozycji laika niemal zupełnego, także uprasza się o niebranie zbytnio serio ew. wtop. Chciałbym się coś niecoś dowiedzieć w sprawie następującej.
Jest sobie chałupa. Trzy piętra, połowa lat '80, typowo klockowata bryła, ocieplenie symboliczne styropian 6cm, powierzchnia ogrzewana to jakieś 180m2 i gdzieś 2,6m wys. pomieszczenia na każdym piętrze.
I kwestia ogrzewania tego. Obecnie jest palone czym tylko się da, głównie węgiel i koks, ale też drewno wszelkiego rodzaju. Piec przedpotopowy, wszystko przyjmie. Ale ani to pewno ekonomiczne, ani ekologiczne. Zachodzi więc koncepcja unowocześnienia instalacji. Główne kryterium to finanse. W zasadzie brane pod uwagę jest urządzenie na paliwo stałe, czyli właśnie węgiel/koks, ew. żeby dało się pakować drewno inne, jakieś brykiety powiedzmy czy zwyczajne szczapy rąbane.
Jako że nie znam się zupełnie, chciałbym uzyskać choć ogólną opinię czy to jest realne:
- czy wymiana pieca może się obejść bez wymiany przedpotopowej równie jak i piec instalacji?
- czy podałem dość danych by dało się określić choć ogólnie jakiej mocy urządzenie będzie potrzebne i co za tym idzie jakiej sumy to wymaga?
- czy i jakie oszczędności byłyby możliwe do osiągnięcia przez taką inwestycje? W ogóle da się to jakoś określić w teorii? Bo obecna jednostka na pewno większą część energii spalania pakuje w komin. Ale czy można w miarę rozsądnie stwierdzić wymierne korzyści "na sucho"? Ekonomiczne uzasadnienie jest tu chyba najważniejsze, po prostu inwestycja musi się opłacać. Tak na oko zdaje się że powinno tak być, ale czy na pewno?
W sumie podsumować to mogę jednym pytaniem: czy to się zwróci jeszcze w tym stuleciu?
Mam nadzieję, że nie namieszałem aż tak jak mi się wydaje. Liczę na waszą wyrozumiałość.
Juzwa