Zalanie w nowym mieszkaniu przed odbiorem
: 19 wrz 2016, 8:49
Witam,
Teoretycznie 1 października powinienem odbierać klucze do nowego mieszkania. Wpadłem więc na budowę ze stolarzem, żeby zrobił pomiary i zaczął już powoli szykować się do produkcji mebli. Niestety zastałem tam przykrą niespodziankę - połowa sufitu w kuchni nosiła ślady zalania. Nadmienię, że budynek do dnia dzisiejszego nie ma skończonego dachu. Przy pierwszym telefonie do przedstawiciela developera pani zarzekała się, że "jakie zalanie? Skąd zalanie?". Twierdziła i nadal twierdzi, że to nic takiego, że wystarczy farbą na zacieki pomalować i będzie dobrze. Przy drugim telefonie już się wygadała, że kilka tygodni wcześniej przyszła ulewa, dach był tylko z jednej strony i woda się lała, więc jednak zalanie było. Tymczasem każdy budowlaniec, którego pytałem, twierdzi, że nie wchodzi w grę żadna farba na zacieki, że tynk powinien być albo skuty albo jeśli nie odchodzi i nie odparza się, wstawiona powinna być maszyna do osuszania (ich osuszanie budynku polegało na otwarciu okien i zrobieniu przeciągu). Pani twierdzi, że mam przyjechać ze swoim fachowcem i najlepiej miernikiem wilgoci, będzie kierownik budowy, tynkarz, murarz, to pogadamy.
Co o tym sądzicie? Co zrobić, jeśli będą szli w zaparte i przy odbiorze technicznym, mimo wskazania usterki, nie będą chcieli tego naprawić?
Teoretycznie 1 października powinienem odbierać klucze do nowego mieszkania. Wpadłem więc na budowę ze stolarzem, żeby zrobił pomiary i zaczął już powoli szykować się do produkcji mebli. Niestety zastałem tam przykrą niespodziankę - połowa sufitu w kuchni nosiła ślady zalania. Nadmienię, że budynek do dnia dzisiejszego nie ma skończonego dachu. Przy pierwszym telefonie do przedstawiciela developera pani zarzekała się, że "jakie zalanie? Skąd zalanie?". Twierdziła i nadal twierdzi, że to nic takiego, że wystarczy farbą na zacieki pomalować i będzie dobrze. Przy drugim telefonie już się wygadała, że kilka tygodni wcześniej przyszła ulewa, dach był tylko z jednej strony i woda się lała, więc jednak zalanie było. Tymczasem każdy budowlaniec, którego pytałem, twierdzi, że nie wchodzi w grę żadna farba na zacieki, że tynk powinien być albo skuty albo jeśli nie odchodzi i nie odparza się, wstawiona powinna być maszyna do osuszania (ich osuszanie budynku polegało na otwarciu okien i zrobieniu przeciągu). Pani twierdzi, że mam przyjechać ze swoim fachowcem i najlepiej miernikiem wilgoci, będzie kierownik budowy, tynkarz, murarz, to pogadamy.
Co o tym sądzicie? Co zrobić, jeśli będą szli w zaparte i przy odbiorze technicznym, mimo wskazania usterki, nie będą chcieli tego naprawić?