Wznoszenie ścian w technologii Ytong
Moderator: Redakcja e-mieszkanie.pl
Wznoszenie ścian w technologii Ytong
Witam, jestem studentem wydziału budownictwa. Aktualnie zajmuję się analizą wznoszenia budynków z Ytonga. Temat to dosyć rozległy, zatem i materiałów sporo. Jednak prosiłbym o opinie odnoście wad tegoż systemu. Jak wiadomo każda firma zalety swoje przedstawia i takowych znależć nietrudno, jednak potrzebowałbym także kilka obiektywnych wad w porównaniu z innymi technologiami. Przez wady mam na myśli to, jakie najczęściej występują problemy w fazie wznoszenia jak i użytkowania budynku=, a także w czym system ten przewyższają inne materiały. Za każdą wypowiedź z góry dziękuję.
-
Przemek
budowałem dwa razy
wad nie znalazłem no może to że jest drogi
patrzyłeś na www.e-izolacje.pl ? - polecam serwis
wad nie znalazłem no może to że jest drogi
patrzyłeś na www.e-izolacje.pl ? - polecam serwis
Nie wiem jak jest z budowaniem, natomiast mogę podzielić się z Tobą moimi doświadczeniami związanymi z tym budulcem podczas remontu mieszkania.
Na poczatku roku kupilem mieszkanie w bloku z wielkiej plyty wybudowanym w 1980 r. Mieszkanie było w fatalnym stanie, do kapitalnego remontu, poprzedni wlaściciel praktycznie nie robił w nim nic, a ostatnimi czasy nawet już w nim nie mieszkał. Rozpoczęliśmy tradycyjnie od zdarcia wszystkiego do zera pod gładzie na ściany, itp. Podczas oględzin ścianki działowej między kuchnią a sypialnią, pukając w nią lekko palcem okazało się, że sypie się niemiłosiernie i odsłonił się właśnie owy Ytong. Ścianę obrałem gołymi rękami w 10 minut, całość trzymała się jedynie na połączeniach bloczków Ytong'owych, tam gdzie ten klej czy cement (nie wiem co to) nieznacznie wystawał. Po oskubaniu całej ściany do gołego Ytonga wziąłem poziomicę, żeby sprawdzić pion i okazało się, że ścianka przypomina fale Dunaju. Przy podłodze i pod sufitem wgłębienie, natomiast po środku buła :/ Sytuacja powtórzyła się dla wszystkich ścianek działowych z Ytonga. Przy robieniu gładzi trzeba było zatopić siatkę, a potem położyć po kilka warstw szarego, a potem białego gipsu, żeby jakoś to podrównać.
Tak więc jak widać w blokach to rozwiązanie jest niezbyt udane, choć może to wynikać z błędów PRL-owskich fachowców, tego nie wiem.
Na poczatku roku kupilem mieszkanie w bloku z wielkiej plyty wybudowanym w 1980 r. Mieszkanie było w fatalnym stanie, do kapitalnego remontu, poprzedni wlaściciel praktycznie nie robił w nim nic, a ostatnimi czasy nawet już w nim nie mieszkał. Rozpoczęliśmy tradycyjnie od zdarcia wszystkiego do zera pod gładzie na ściany, itp. Podczas oględzin ścianki działowej między kuchnią a sypialnią, pukając w nią lekko palcem okazało się, że sypie się niemiłosiernie i odsłonił się właśnie owy Ytong. Ścianę obrałem gołymi rękami w 10 minut, całość trzymała się jedynie na połączeniach bloczków Ytong'owych, tam gdzie ten klej czy cement (nie wiem co to) nieznacznie wystawał. Po oskubaniu całej ściany do gołego Ytonga wziąłem poziomicę, żeby sprawdzić pion i okazało się, że ścianka przypomina fale Dunaju. Przy podłodze i pod sufitem wgłębienie, natomiast po środku buła :/ Sytuacja powtórzyła się dla wszystkich ścianek działowych z Ytonga. Przy robieniu gładzi trzeba było zatopić siatkę, a potem położyć po kilka warstw szarego, a potem białego gipsu, żeby jakoś to podrównać.
Tak więc jak widać w blokach to rozwiązanie jest niezbyt udane, choć może to wynikać z błędów PRL-owskich fachowców, tego nie wiem.

