Witam Wszystkich.
Pozostał mi dom po rodzicach o pow. uzytk. ok 200m2 wybudowany w technologi lat 80-90tych nie ocieplony i z nieszczelnymi oknami. Zeby tego było mało pod moim mieszkaniem na parterze znajduje sie "ukochana" rodzinka przez, której mieszkanie idą grubaśne rury mojego ogrzewania zanim dotrą do mnie do góry (dwa piętra moje).
Jestem na etapie wymiany pieca i mam dylemat otóż:
1) mogę wymienić stary piec węglowy "dużożerny" na piec z podajnikiem eko groszek nie ruszająć tych wszystkich rur ogrzewania, albo
2) wstawić kocioł gazowy kondensacyjny tak, aby ominąć rury idące przez mieszkanie rodzinki (to ok. 50m2 mniej do ogrzania i ok. 200l wody mniej w instalacji)
Moje pytanie czy warto dołozyć do wyjscia 2) i obniżyć stratę wynikajaca z "rodzinki", czy też różnica ekonomiczności ponoć jak jest na + ekogroszku czy też miału zniweluje mi wydatki dodatkowej "rodzinki"
Jeżeli ma to być rozwiązanie 2) to jaki piec polecacie, jak go dobrać itp.ważne rzeczy (o których mogę jeszcze nie wiedzieć).
Dodam, że jeżeli ominę te dodatkowe rurki to wydaje mi sie że rodzinka będzie zmuszona do palenia "normalnego" a nie oszczędnego jak dotychczas, a że ciepło lubi przeć do góry powinienem chyba skorzystać.
Dziękuję wszystkim za odpowiedź
Już wiem na pewno że przechodzę na piec co gazowy i częsciowo docieplam budynek i wymieniam okna, pytanie teraz czy warto dokładać do pieca kondensacyjnego, który ponoć ma 107% sprawności - znalazłem też piece o połowę tańsze ale nie kondensacyjne i tez są z zamkniętą komorą spalania jak np Viessemann VITOPEND 100 Turbo czy Buderus LOGAMAX UO22 Turbo, Czy seria Ariston - one wszystkie ponoć mają ponad 90% sprawności (jak dla mnie to małą różnica) czy takie piece warto zakupić, czy jednak dołożyć raz tyle i przejść na kondensat.
Dodam, że będę miał obieg otwarty na grubych rurach i grzejnikach żeliwnych.