Postaram się krótko.
Mieliśmy nadzór budowlany nasłany przez siąsiadów, nie będę opisywała wszystkiego, ale czepił się rozwalonej przez koparkę przypadkiem rury burzowej i naprawy dachu, o ktory sam u nas zabiegał bo ponoć mu się lało (zabudowa szeregowa). Przestraszeni całą sytuacją, wykonalismy wszysciusieńke prace jakie potem jak się okazało sami zadeklarowaliśmy, tak więc rura naprawiona, dach naprawiony, rynny założone.
Teraz gościu (czubek serio), probował zmusić nadzor, żeby nam kazali zapłacić za rzekome zalanie (sam nie ma odprowadzenia od góry rynny i leje mu się na beton pod domem o nas za to obiwnia, bo z naszego kopertowego dachu mu tam ponoć woda spływa, a mamy swoje rynny). Próbował zahamować wydanie decyzji o zakończniu postępowania, ale mu się nie udało, inwenteryzacja wykazała, że prace zostały przeprowadzone prawidłowo i bez uchybień).
Teraz w Starostwie leży nasz projekt wraz z wnioskiem o pozwolenie na budowę, czy stanowisko sąsiada, rządającego odszkodowania od nas a nie jak chyba powienien od ubezpieczalni?! moze spowodować wydanie decyzji odmowenej w sprawie pozwolenia?
Trzęsę się ponieważ z wielkim trudem udało nam się znaleźć bank, ktory sfinalizuje naszą inwestycje, sytuacja jest bardzo skomplikowana i na razie jesteśmy na prostej, boję się, że przez tego idiotę wszystkie nasze 3-miesięczne starania pójdą na marne!
Czy zna ktoś może przepisy prawa budowlanego? Czy takie jak jego argumenty są zasadne? Czy są jakieś konkretne przepisy regulujące takie sytuacje?
Chyba sobie ręce do łokci obgryzę z nerwów