Przykład chałtury pstryczka-elektryczka

Domowe prace związane z prądem mogą być bardzo niebezpieczne. Tutaj dowiesz się wszystkiego na temat instalacji elektrycznych począwszy, od wymiany kontaktu po podłączenie prądu.

Moderator: Redakcja e-instalacje.pl

Czy do każdej najmniejszej głupoty wzywasz tak zwanego "fachowca"?

TAK, zawsze, bo się boję, bo nie chce mi się, itd.
0
Brak głosów
NIE, bo szukam rozwiązania problemu samodzielnie
1
100%
 
Liczba głosów: 1

Piotr Nowik
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 1286
Rejestracja: 20 sie 2014, 13:21
Kontaktowanie:
Przykład chałtury pstryczka-elektryczka

autor: Piotr Nowik » 23 gru 2015, 22:23

Nie tak dawno całkiem temu miałem okazję obserwować pomiary impedancji (albo rezystancji - w zależności od użytego miernika) pętli zwarcia, jakie co kilka lat (dokładnie chyba co 5 lat) każda spółdzielnia w Polsce jest zobowiązana wykonać u lokatorów mieszkań.

Przyszedł sobie taki chłopek, włożył wtyczkę do losowo wybranego gniazdka w kuchni i w łazience, niby coś zmierzył, odebrał podpis lokatora i poszedł sobie. No i dobrze, bo po co miałby dłużej zawracać lokatorom czas i głowę...

Ja się nie wtrącałem, bo nic mi nie było do tego. To jego praca, którą musi odwalić i chce to zrobić jak najszybciej.

Jednak już po wyjściu pstryczka-elektyczka delikatnie (by się specjalnie nie stawiać w pozycji jakiegoś specjalisty) zwróciłem uwagę domownikom, co było w tych pomiarach nie tak.

Ano po pierwsze, pomiary pętli zwracia wykonuje się z dwóch powodów (pomijam pomiar pętli zwarcia w celu badania uziomów odgromowych) - jeden to, aby stwierdzić, że zainstalowane zabezpieczenie zadziała, czyli odłączy zasilanie w przepisowym czasie, czyli odpowiednio szybko, w przypadku zwarcia prądowego (pomiędzy zaciskami L i N). Wtedy nie tyle grozi człowiekowi porażenie prądem, co powstanie łuku i w skrajnych przypadkach wystąpienie pożaru.

Po drugie, co jest istotniejsze, ma za zadanie wykazać, że zainstalowane odpowiednie zabezpieczenie zadziała również odpowiednio szybko w przypadku porażenia człowieka prądem - a to dzieje się w zasadzie jedynie wówczas, gdy poprzez ciało człowieka "doziemiamy fazę" poprzez kontakt z nią. Poza bezpośrednim dotknięciem przewodu fazowego (warunkiem musi być brak skutecznej izolacji np. przy stopach czy drugiej "doziemionej" ręce) sytuacja taka najczęściej może miec miejsce w wilgotnym pomieszczeniu, jak kuchnia, łazienka, gdy czlowiek chodzi na boso albo w spoconej skarpetce, i jednocześnie przy dotykaniu metalowej obudowy lodówki, pralki, zmywarki, pieca elektycznego, na którą to obudowę nastąpiło pełne albo cześciowe (pośrednie, np. przez np. opór grzałki) przebicie.

Przy tej drugiej ochronie nieocenionym jest zabezpieczenie różnicowo-prądowe. Wówczas do dokonania dobrych pomiarów należy stosować odpowiednie (czyli droższe) mierniki.... ale zostawmy to. Elektryk, który przybył na opisane tu pomiary miał zwykły miernik, jak na pstryczka-elektryczka przystało.

Jaką więc fuchę odpieprzył ów pstryczek-elektryczek, wspomniany na początku mego wpisu?

1. Nawet nie spojrzał, jakie zastosowano w mieszkaniu zabezpieczenie. Nie interesowało go to. Oczywiście, można przyjąć, że jeśli wynik pomiaru był na tyle zadowalający, to każdy, nawet najmocniejszy dostępny w handlu bezpiecznik czy wyłącznik nadmiarowy poprawnie zadziała. Można też założyć, że w typowym mieszkaniu nie montuje się zabezpieczeń większych od 16-20 czy 25 A. Życie pokazuje jednak, że ludzie potrafią czynić cuda. Ileż to razy sam widziałem zadrutowane bezpieczniki, a nawet obejścia liczników bez żadnych zabezpieczeń....

2. Mierząc losowo wybrane gniazdko, elektryczek mierzył samo gniazdko. A co z metalową obudową lodówki, pralki, zmywarki, pieca? To go w ogóle nie interesowało.
Co jest ważniejsze albo z czym człowiek ma codziennie wielokrotny kontakt - z jakimść gniazdkiem w kuchni czy łazience, czy może właśnie z wyżej wymienionymi urządzeniami, które nieraz kilka razy na dzień dotyka?

Nie wiem, czy ów elektryk znał się, czy nie - w sumie nie ma to w tych rozważaniach znaczenia. Nie mi podważać jego kompetencji. Obsługa miernika jest banalnie prosta, więc równie dobrze ktoś mu mógł pokazać, gdzie nacisnąć zaledwie jeden przycisk do pomiaru.
Pisząc ten post, chcę zwrócić uwagę, że spotkacie w życiu wielu elektryków, o których powiedzenie partacz jest jak najbardziej na miejscu.

Odsyłam do programu "Usterka" :-) , który pokazuje niedostatki pracy naszych rodzimych specjalistów. "Niektórzy dobrze wiedzą, że najgorszą rzeczą, którą można zrobić, kiedy coś się zepsuje, to wezwać fachowca." - podają autorzy programu. Ja tę tezę potwierdzam własnym doświadczeniem życiowym - nie tyle z pozycji dojnego klienta ale przede wszystkim z punktu widzenia znającego się akurat na tej materii co nieco.

Piotr Nowik
Superużytkownik
Superużytkownik
Posty: 1286
Rejestracja: 20 sie 2014, 13:21
Kontaktowanie:
Re: Przykład chałtury pstryczka-elektryczka

autor: Piotr Nowik » 23 gru 2015, 23:47

Mój wpis powstał tak na prawdę jako efekt konfliktu, wyrażonego w innym wątku na tym forum, a nawet zahaczającego o forum zewnętrzne. Niesie więc w sobie przekaz negatywny, krytyczny.

Opisana w nim sytuacja zdażyła się na prawdę. Ale trzeba wiedzieć, że taki najemny pracownik, biegający po klatkach schodowych, by dokonać pomiarów, ma płacone grosze i w ciągu dnia musi "oblecieć" kilka bloków. Więc w sumie trudno mieć do niego pretensje.

Ja też mu nic osobiście nie wytykałem. Swoje uwagi wyraziłem dopiero po tym, jak opuścił mieszkanie.

Do czego zmierzam? Ano do tego, że nie chcę być postrzegany, jako ten, który wprowadza na forum wątek zionący negatywnie - w tym przypadku do elektryków.

Oczywiście idealnie byłoby, gdyby w opisywanym przykładzie pomiaru dokonywali z uwagą, czyli - moim zdaniem - pomiędzy fazą a metalowymi obudowami kluczowych domowych urządzeń, z uwzględnieniem zastosowanych zabezpieczeń (a także kontroli ich prawidłowego doboru). Życie jest jednak takie, jakie jest, i przy masowo wykonywanych pomiarach, w pośpiechu i przy niskim za to wynagrodzeniu - tak to wygląda.

Bywa też tak (co również jestem w stanie potwierdzić z doświadczenia), ża na kilku biegających po bloku mierniczych, tylko jeden czy dwóch ma uprawnienia SEP i potem podpisuje formularze za pozostalych. Ale to już inna bajka. Papierek to tylko papierek. Nie oznacza on automatycznie, że ktoś bez papierka nie posiada odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.


Wróć do „Instalacje elektryczne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości

Gotowe projekty domów