3 miesiące temu kupiłam dom, który w 1988r. był przebudowywany (nadbudowa piętra).
Dom stoi na działce ze spadkiem, jest w części podpiwniczony.
Rozpoczęłam remont i różne dziwne rzeczy odkryłam - musiałam np. skuć wylewkę na podłodze bo była cała popękana (beton wylano między drewniane deski?! do których przymocowana była drewniana podłoga).
Na jednej ze ścian w chwili zakupu widoczne były pęknięcia.Wezwany rzeczoznawca powiedział, że to nic poważnego, że budynek pracował i stąd te pęknięcia - innymi słowy, że nie ryzykujemy kupując dom!
W tygodniu skuliśmy (tzn. wykonawcy) wszystko do cegieł i zaczął się mój dramat!
Wykonawca oznajmił, że jest fatalnie i powinien się zawinąć z budowy bo tak mu znajomi doradzają, a ja przeryczałam już ze dwie noce.
Ściana jest w jakiś dziwny sposób postawiona z cegieł - wygląda jakby ktoś po dobrej flaszce ja murował bo cegły nie są na zakładkę tylko w niektórych miejscach jakby jedna na drugiej?! Do tego w niektórych miejscach cegieł wcale nie ma?!jest jakiś beton wlany (tak jakby zamiast np. 2 cegieł). Jakby tego było mało narożnik domu lekko opadł! Nie wiem czy taką ścianę można jakoś ratować? Dom nie ma odowodnienia i wszycy których pytam mówią, że to podstawa bo woda spływa prosto na dom i osłabia fundament. Część "fachowców" mówi, że trzeba by wzmocnić fundament w narożniku domu, a część żeby tego nie robić bo może być gorzej niż jest?!
Ale co z tą ściną? Boje się czy ona się po prostu "nie złoży", albo odklei od domu? Wykonawca chce położyć na niej siatkę metalową, czymś to obrzucić i otynkować?! Pomóżcie jestem zdesperowana bo kredyt na karku, a według "mojego" wykonawcy chyba powinnam się powiesić!
RATUJCIE