Witam,
Moja sytuacja wygląda następująco: w zeszłym roku w kwietniu pękł wężyk pod zlewem w kuchni od zimnej wody i zaczęła lać się woda więc po chwili zacząłem zakręcać zawór odcinający w mieszkaniu który okazał się nie sprawny, zadzwoniłem do spółdzielni po dyżurnego hydraulika który przybył do mieszkania po około 30 minutach i też stwierdził że się nie da zakręcić zaworu i udał się do piwnicy zakręcić główny zawór od pionu. W ciągu tych 30 minut naleciało wody po kostki w mieszkaniu i zalało sąsiada z dołu. Dwa dni po zdarzeniu przybyła komisja ze spółdzielni sporządzić protokół pozalaniowy - na moim protokole napisali prawdę że zablokowany zawór a u sąsiada z dołu że tylko pęknięty wężyk, że jestem ubezpieczony i podali numer polisy nic nie wspominając o niesprawnym zaworze. Po kilku dniach od zdarzenia przybył sam z siebie pracownik spółdzielni i wymienił zawór niesprawny. Sąsiad najpierw próbował wyciągnąć pieniadze od mojego ubezpieczyciela więc przedstawiłem dokumenty do firmy ubezpieczeniowej (protokoły na których jest informacja że był zablokowany zawór i oświadczenie do ubezpieczalni że również był zablokowany zawór) uznali że to nie jest moja wina i nie wypłaca odszkodowania sąsiadowi. Sąsiad siedział cicho przez 3 miesiące - w między czasie wykonał remont i zgłosił sprawę do sądu o zwrot kosztów. Spółdzielnia posiada regulamin w którym jest jasno napisane że za zawory odpowiada zarządca czyli spółdzielnia, ale sąsiada reprezentuje Pełnomocnik który zaczął wymyślać że było za duże ciśnienie i dlatego nie można było zakręcić zaworu itp.
Czy miał ktoś z Was podobną sytuację, lub może coś doradzić, sprawa ciągnie się już prawie rok - moi świadkowie zeznali prawdę a Pełnomocnik drugiej strony skumał się ze spółdzielnia i co chwile wyciąga świadków ze spółdzielni - a to technik, hydraulik ostatnio nawet jakaś kobieta od ubezpieczeń.
Muszę teraz walczyć nie tylko z sąsiadem tylko i ze spółdzielnia - bo jeżeli nie ja pokryje kosztu remontu to wyjdzie prawda na jaw że to wina i nie dopatrzenie spółdzielni.
Pomóżcie bo mi już ręce opadają . Nie pisał bym tutaj i nie szukałbym pomocy jakby faktycznie była moja wina - oddałbym sąsiadowi kasę za remont i po kłopocie - ale nie mogę się poddać tej biurokracji ze spółdzielni!!!
Pozdrawiam i liczę na pomoc - każda rada lub kontakt się na pewno przyda!
[/b]