aop, zapewne w twojej wypowiedzi można doszukać się jakiejś racji. Nie chcę polemizować o architekturze jako takiej. Jednakże o trendach można. Ponieważ zjawisko trendu nie bierze się wyłącznie z konieczności poszukiwań nowych rozwiązań. W moim odczuciu jest ono głównie wynikiem "narzucania" pewnych zachowań, inności stylów czy sposobów widzenia - w tym wypadku - przestrzeni, głównie dla zaspokojenia irracjonalnych, nawet egoistycznych wizji, aspiracji, dla podkreślenia swej wyjątkowości, a wszystko w imię zaistnienia - na rynku wnętrz jak i jego twórcy.
To zjawisko zwane powszechnie modą wszechobecne jest np: w dziedzinie odzieży.
Rzecz w tym, że wiele z tych "pomysłów" jest kompletnie niepraktyczne, są mało przyjazne przeciętnemu człowiekowi. Wyłącznie do dyspozycji wąskiej grupy osób, którzy "potrzebują" być "trendy". Zarówno na Zachodzie jak i tu w Centralnej Europie większość domów, mieszkań spełnia określone wymagania bez zbędnych "fajerwerków" czy wodotrysków. Patrzenie na nas europejczyków przez pryzmat Ameryki, chyba nie ma żadnych uzasadnionych podstaw. Ameryka i Amerykanie to zlepek wielu kultur, często okropnie wykoślawionych, to także mieszanka narodowości - sposób postrzegania przez nich nie może być punktem odniesienia do czegokolwiek. W mojej ocenie, serce cywilizacji bije tutaj, w Europie - tutaj są wzorce dla nas.
Więc jeśli Anglicy, Niemcy, Francuzi, Hiszpanie czy Skandynawowie w swoich rozwiązaniach architektury wnętrz kierują się głównie przydatnością, funkcjonalnością oraz uwzględniają nasze potrzeby wynikające głównie z samej konstrukcji istoty człowieka (użyteczność, barwy, formy, przestrzeń, poczucie intymności) to czy jest sensem tworzenie jakiejś dziwnej hybrydy?
Czy mam odrobinę racji?
mała napisała:
....fajne rozwiązanie ale nie na co dzień!
...właśnie, tak myślałem. Pozdro