exeter pisze:Nie jestem zainteresowany panskimi wykladami tym bardziej ze to pan wynajduje rzekome luki u mnie.
Luki nie są rzekome, a potężne. Znowu mamy kolejnego mitomana.
exeter pisze:Otoz ja mam dar upraszczania a nie komplikowania spraw. A fizyka jest jedna i to nie ma znaczenia czy ktos ja nazwie 'fizyka budowli' czy jezcze inaczej.
Taka postawa jest typowa dla laików z ambicjami na znawców. Uproszczenia wynikają z braku wiedzy. Po co Pan szedł na studia? Nie wystarczyło uprościć i poprzestać na szkole podstawowej i arkuszem kalkulacyjnym dodawać zamiast całkować? W końcu działanie takie same. Jeśli się uprości Pana darem, i spojrzy się na Ziemię z kosmosu, to wogóle nie ma problemów ani z ocieplaniem ani z życiem, bo jednostki się nawet nie dojrzy. Wiedza i nauka jest po to, żeby rozwiązywać problemy, a nie upraszczać i pleść głupoty.
Fizyka budowli wywodzi się z fizyki, ale jest oddzielną wielką dziedziną obejmującą: termodynamikę, wymianę ciepła i masy, mechanikę płynów, ogrzewnictwo i wentylację z klimatyzacją, komfort cieplny, automatykę. To tak jak z elektroniką - też wywodzi się z fizyki, ale fizyk nie ma czego szukać w elektronice.
exeter pisze:Otoz sprawa izolacji termiczn scian jest rzecza tak banalna, ze az glupio nazwac to fizyka jakakolwiek. Problem zaczyna sie z wilgotnoscia.
Nie prawda. Problem zaczyna się już w ustalaniu rodzaju i grubości termoizolacji, a ta zależy od własności przegrody oraz parametrów w budynku. Jest tyle zmiennych, że nie sposób tu opisać. Podstawą jest optymalizacja wartości wsp. przenikania ciepła U, który jest wynikiem extremum funkcji obejmującej koszty inwestycyjne i eksploatacyjne z uwzględnieniem spadku wartości pieniądza oraz wzrostu kosztów energii i kilku dalszych parametrów. Dobieranie rodzaju i grubości izolacji na Bolka oko, skutkuje najczęściej zawyżonymi wydatkami jak nie budowę, to na eksploatację - to tak jak z trafieniem w totka.
exeter pisze:Otoz wszelkie obliczenia cieplne sprowadzaja sie do wzorow jak w ukladach elektrycznych gdzie:
1. roznica temperatur to napiecie
2. opory przenikania ciepla to jak opornosc rezystorow polaczonych szeregowo
3. opor przekazywania ciepla to jak opor wewn ogniwa itp
4. spadki temp w warstwach to jak spadki napiec na rezystorach
5. mostki termiczne uwzglednia sie jak rezystory polaczone rownolegle itp itd
6. a otwarcie np okna R=0 to tak jakby spiecie w instalacji czyli zero izolacji
7. kierunek strumienia ciepla pokrywa sie z 'droga' najmniejszego oporu, tak jak welektrycznosci
dla mnie zadna filozofia.
Już na początku bzdura, bo słowo "wszelkie" jest nadużyciem. Wymiana ciepła na siłę może być porównana do przepływu prądu, ale wyłącznie w obliczeniach na poziomie przedszkolnym, bowiem w rzeczywistości nigdy nie ma warunków stacjonarnych: zmienia się w czasie zarówno temperatura powietrza zewnętrznego i jego prędkość a podobnie choć w mniejszym stopniu i wewnętrznego. Ponadto, występuje zjawisko kumulacji energii w przegrodach, a to zależy od wilgotności materiałów. Owszem, modeluje się procesy cieplne, ale w oparciu o model matematyczny oparty na równaniach różniczkowych wyższego rzędu.
exeter pisze:Jedyna roznica to ze strumien cieplny ma inne cechy niz prad elektryczny (chodzi o czas w ktorym przekazuje energie). ALE NORMY MOWIA ZEBY GO LICZYC JAK 'ELEKTRYCZOSC' i TAK KSZTALCI SIE SPECJALISTOW. kazdy moze sobie taki programik napisac w excelu i liczyc co mu sie podoba.
Właśnie "czas" wybija z głowy wszelkie uproszczenia. Proszę nie mieszać pojęć, bo normy i wytyczne podają sposób obliczeń dla doboru urządzeń grzewczych, a nie procesów fizycznych. Najpierw w oparciu o fizykę budowli dobierzemy rodzaj i grubość termoizolacji, a potem w oparciu o nie, policzymy roczne zapotrzebowanie energii kierując się statystycznym rozkładem temperatur w danej okolicy np. z ostatnich 15 lat i określimy wielkość i moc urządzeń i systemów dla danego budynku. To tak w uproszczeniu.
exeter pisze: Problem zaczyna sie z wilgotnoscia w przegrodzie i ty o tym doskonale wiesz. I tu zaczynaja sie schody i niekonczace sie dyskusje czy: welna/styro czy izolacja na zewn czy wewn
itp/itd
Oczywiście, gdyby nie istnienie wilgoci w przyrodzie, można by opracować nomogramy czy algorytmy wymiany ciepła i zapomnieć o procesach biologicznych niszczących wszystko. Właśnie ruch wilgoci jest największą trudnością w poruszaniu się po fizyce budowli - dlatego tak mało jest specjalistów w tej dziedzinie. Powód jest jeden: nie da się opisać matematycznie wszystkich procesów ruchu wilgoci, bo ta zmienia swoją postać od ciekłej przez gazową do stałej. O ile w warunkach swobodnych, można opisać te stany, to już w materiałach gdzie zachodzi ruch ciepła, już nie! Spora grupa naukowców próbowała swoich sił i nic z tego! O ile da się opisać dyfuzję pary wodnej w przegrodzie, to tylko do pierwszego stanu kondensacji pary, bo potem mamy mieszaninę pary i skroplin, a te już przemieszczają się nie przez dyfuzję, a przez kapilarne podciąganie. Na dodatek, woda znajdująca się w materiale wcale nie ma cech fizycznych wody w naturze. O ile na zewnątrz zamarznie np. w 0 oC, to w materiałach zamarza przy temperaturze dużo niższej niż 0 oC (część wody nawet przy temperaturze niższej niż -78 oC), stała dielektryczna tej wody wynosi 2,2 podczas, gdy wody swobodnej wynosi 81,6 , a gęstość wynosi 1,3 - 2,4 g/cm3 i jest dużo większa niż wody swobodnej - czyli odpowiada ciśnieniu wody wynoszącemu kilkadziesiąt tysięcy bar, inne jest też ciepło właściwe (mniejsze) niż dla wody swobodnej. Zespół prof. Bogosłowskiego z Rosji kiedyś lata poświęcił na opisanie ruchu wilgoci i wprowadził pojęcie potencjału wilgoci, ale się nie przyjęło, bo odnosi się do bibuły filtracujnej, a ta przecież nie jest wzorcem.
Jedynie zespół Kunzel'a osiągnął największy sukces, bo oprócz równań przepływu wilgoci, wprowadził empiryczne zależności dla wielu materiałów budowlanych i je zweryfikował wieloma badaniami in-situ, co pozwoliło opracować jedyny jak na razie tak dokładny program do komputerowej symilacji zachowania się przegród w warunkach rzeczywistych z uwzględnieniem statystycznych temperatur i wilgotności powietrza w danej okolicy, promieniowania słonecznego, opadów atmosferycznych, wiatrów, ciśnienia atmosferycznego i innych zmiennych wewnątrz budynku. W oparciu o taką symulację można dobrać wszystkie materiały i albo wykluczyć kondensację pary, albo gdy tego nie można, to zminimalizować na tyle, by nie powstały procesy gnilne.
exeter pisze:I w jednym miejscu musze sie z TB zgodzic ze dyfuzje pary przez przegrode trzeba bezwzglednie zablokowac. Nie podobaja mi sie twoje twierdzenia ze pewna ilosc wilgoci w scianach jest dopuszczalna. Dlatego zanegowalem twoje badania okreslajace jej ilosc jako zupelnie nieprzydatne.
Blokowanie dyfuzji pary często celowe (ale nie zawsze) nie jest dowolne, bo pociąga za sobą szereg procesów i kosztów. Tutaj znowu wchodzi potrzeba optymalizacji rozwiązań. Jaki sens ma usilne izolowanie cieplne wewnątrz i blokowanie dyfuzji i konieczność zastosowania wentylacji mechanicznej z rekuperacją, jeśli np. czas zwrotu nakładów wyniesie 80 czy ponad 100 lat? Żaden, jeśli zastosowanie izolacji od zewnątrz pozwoli zastosować inne rozwiązania dużo tańsze. Owszem, są przypadki, gdzie takie działanie jest uzasadnione, gdyż czas zwrotu wynosi kilkanaście lat. Jednakże, nie w czambuł, a poprzez analizy dochodzi się do racjonalnych rozwiązań.
Pana negacja, przypomina trochę jarmarczną postawę. To nie są moje odkrycia, lecz powołanie się na fizykę budowli i badania na obiektach. Wilgoć w materiałach jest i będzie dopóki świat będzie istnieć, bowiem zjawiska sorpcji się nie wykluczy! Ponadto, dyfuzję pary wywołuje różnica ciśnień cząstkowych pary i w stanie rzeczywistym nie ma ani chwili, by strumień pary był stały lub zerowy! Para dyfunduje non-stop, gdyż dąży do wyrównania ciśnień cząstkowych w powietrzu. To jak z falami morskimi - są bo woda stale chce wyrównać swój poziom. O ile zablokujemy dyfuzję pary z wnętrza (ale nie foliami PE jak pisze TB, bo to bzdura), to nie zablokujemy dyfuzji pary od zewnątrz, zatem w materiale mającym pory, wilgoć jest i będzie zawsze. Rzecz w tym, by tak dobrać te kanapki, by para wodna nigdzie nie zwiększyła swojego ciśnienia cząstkowego ponad ciśnienie nasycenia. A to jest możliwe, ale tylko poprzez obliczenia. O tym wszystkim mówię na wykładach i piszę w publikacjach. Tyle, że w życiu chętniej przychodzą inżynierom i architektom do głowy takie uproszczenia jak Panu i wolą knocić niemiłosiernie projekty i budowy, niż się zagłębić w wiedzę i w końcu poznać te zjawiska oraz skorzystać z porad jak uniknąć kondensacji pary.
exeter pisze:Kazde nawet drobne lokalne skupienie wilgoci powoduje powstanie mostka, a w warunkach domowych jesli sciana stanie sie zimniejsza o ok 5st a w kuchni czy lazience o ok 3st staje sie mokra natychmiast.
To zbyt dalekie uproszczenie, gdyż zjawisko kondensacji pary wodnej na powierzchni materiału, nie ma nic wspólnego z kondensacją pary w materiale! Pan powtarza głupoty wypisywane przez TB, który wewnątrz materiału szuka temperatury punktu rosy. Na powierzchni materiału w styku z powietrzem, o kondensacji pary mówi temperatura powierzchni względem temperatury punktu rosy (a ta zależy od ciśnienia atmosferycznego, temperatury powietrza i jego wilgotności), zaś wewnątrz materiału o kondensacji pary mówi ciśnienie cząstkowe pary względem jej ciśnienia nasycenia (a to zależy od temperatury materiału w danym miejscu czyli od chwilowego strumienia przewodzinego ciepła. Nie każde obniżenie temperatury powierzchni w mieszkaniu powoduje kondensację pary na powierzchni, jak nie każde obniżenie temperatury w materiale podniesie ciśnienie pary powyżej ciśnienia nasycenia - tu bardziej odgrywa rolę kolejność i wielkość oporów dyfuzyjnych w przegrodzie niż temperatura.
exeter pisze:Nie zgadzam sie tez z toba odnosnie izolacji fundamentow, gdyz marginalizujesz i niedoszacowujesz mostka termicznego jakim jest sciana fundamentowa oraz ucieczka ciepla do gruntu. TB przegina w druga strone dowodzac koniecznosci ukladania min 500mm styro pod podloge.
Opinie TB są bezprzedmiotowe, bowiem jest to taki Nikifor w budownictwie. Głosi poglądy na "chłopski rozum" wymieszane z przeczytanymi ulotkami reklamowymi, bo bez wykształcenia tylko to może i wszelkimi sposobami ściąga do siebie klientów na ocieplanie od wewnątrz. Czy najwnych pozyskuje? Pewnie tak, bo to znana cecha ludzka.
Nigdy nie marginalizowałem problemu ocieplania fundamentów - wręcz przeciwnie. Także o tym napisałem w prasie technicznej i omawiam na jednym z wykładów. Chodzi o to, że izolacja cieplna fundamentów musi być skorelowana z resztą termoizolacji domu. Czy można dopuścić, by człowiek zimą nałożył korzuch, ale tylko z jednym rękawem? Nie. A czy może nałożyć korzuch, ale na rękawach dać podwójny korzuch? Też nie. Dokładnie tak samo jest z fundamentami. Grubość izolacji należy obliczyć a także głebokość jej położenia. Pod podłogą na gruncie także. To nie jest prawda, że przez fundament przenika więcej ciepła niż przez ścianę do otoczenia. Zależy z czego jest wykonany fundament, jakiej grubości oraz jak głęboko jest posadowiony i jaki jest pod nim grunt, a także jaka jest temperatura powietrza w budynku. Idealnym rozwiązaniem jest by przez fundament przenikała taka sama gęstość strumienia ciepła jak przez ścianę na nim stojącą. Wobec tego, że temperatura gruntu jest coraz wyższa w miarę zagłębiania się w grunt, to i wyliczona grubość termoizolacji maleje wraz z zagłębianiem się. Podobnie rozpatruje się izolacje cieplne fundamentów wewnętrznych. Więcej na wykładzie.
exeter pisze:Zgadzam sie z toba, ze nalezy zwrocic uwage na dobor materialow wykonczeniowych od wewnatrz i na elewacji ale kryteria sa proste (w kazdym razie dla mnie) czyli:
od wewnatrz materialy o jak najwiekszym oporze dyfuzyjnym a na zewnatrz o jak najmniejszym (potocznie nazywane 'oddychajacymi')
Tak, to prawda i o tym mówi kryterium Kunzel'a, choć zapomniał Pan o innej stowarzyszonej cesze: nasiąkliwości materiału, o której nie zapomniał Kunzel i w swoim kryterium to ujął. Generalna zasada obniżania oporu w miarę oddalania się od wnętrza jest jak najbardziej słuszna, tyle że to mało. Chodzi o to, że poszczególne opory dyfuzyjne powinno się policzyć, a są rózne dla każdego domu, bo nie ma dwóch takich samych. Z samej zasady nie da się poprawnie dobrać poszczególne warstwy. Dam przykład: idziemy do sklepu po materiały na elewację np. na styropian. Jaki wsp. oporu dyfuzyjnego mamy wybrać? A na półce stoją wyprawy akrylowe, silikonowe, krzemianowe itd. ba, nawet w jednej grupie np. mineralnych wsp. mi wynosi od 7 do 50. A czym malować elewację? Farby mają wsp. mi od 100 do 550. A przed wyprawą jest warstwa szpachlowa, a te mają rozrzut w oporach 300%. A podkład? A co z wełną? Ta ma tak niski wsp. oporu, że nie ma i nie będzie wypraw o niższym a nawet takim samym? Co wtedy? A jednak się dobiera! Jasne, że tylko poprzez obliczenia c-w.
exeter pisze:Jeszcze raz dziekuje ci za wyklady, mimo rabatu, ale wole cos kupic moim synom na swieta.
Nie wiem ile lat mają synowie i czego się uczą, ale jeśli budownictwa, to najlepszym prezentem byłoby wykupienie im pierwszych trzech moich wykładów - tam sentencja ruchu ciepła i wilgoci - dosłownie w kilka godzin podaję materiał znajdujący się w kilku książkach i kilkuset artykułach. Nie słyszałem, by ktoś zechciał aż tak wyjść naprzeciw potrzebującym.
Jerzy Zembrowski