Witajcie,
Toczę bój ze swoim developerem w Warszawie i jestem trochę poirytowany. Chcę jednak skonsultować z Wami temat, bo być może to ja jestem durniem, choć odnoszę wrażenie, że jestem robiony ostro w bambuko (a tego nienawidzę).
Ale do rzeczy. Sprawa toczy się o wykonanie instalacji wodno kanalizacyjnej natynkowo, czego nikt w umowie developerskiej nie precyzował. Dodatkowo w planie mieszkania, który jest częścią umowy developerskiej nie ma zaznaczonych tak dużych elementów wystających ze ściany. Wygląda to tak:
1. Kuchnia:
2. Łazienka:
Upieram się przy swoim, że te elementy powinny zostać zabruzdowane w ścianach. Pomijam już fakt, że tak jak widzicie, w łazience rury odprowadzające wodę idą płasko podłogą i przez to będą się przytykać (developer "gwarantuje", że tak nie będzie). Argumenty podawane przez developera za tym, że nie mogą tego zabruzdować (moim zdaniem z kosmosu, ale dlatego piszę, żeby to skonsultować):
1. Przepisy prawne (WTF?).
2. Izolacja akustyczna ścian. Tutaj się zgadzam, ale to jest ewidentny błąd projektu. Trzeba było zrobić grubsze ściany i dlaczego ja mam ponosić konsekwencje oszczędności developera?
3. Osłabienie ścian (ściany nie są ścianami nośnymi, mam zdjęcia budynku sprzed otynkowania i w tych miejscach jest pustak, nie żelbet podtrzymujacy).
To co mnie najbardziej irytuje to wciskanie kitu przez Developera, że oni NIGDZIE w Warszawie nie widzieli rozwiązania z zabruzdowanymi rurami WOD-KAN. Ja z kolei twierdzę, że jak żyję to nie widziałem takiego idiotyzmu.
Poradźcie pls jakich argumentów użyć. Czy oni faktycznie mogą się na jakieś przepisy powoływać? Ja się powołuję na plan mieszkania i brak zaznaczonych tych elementów jako wystających znacząco ze ściany (7 cm).