Witam.
Mam nie lada problem i nie potrafię znaleźć odpowiedniej pomocy więc postanowiłem zapytać się forumowiczów może uda Wam się mi pomóc.
Oto mój a raczej problem mojego wuja.
Około 10 lat temu kupił mały domek na wsi z myślą jako domek letniskowy. Plany się zmieniły i dom był niezamieszkały. Wujas przepisał licznik na siebie po kupnie i płacił w sumie tylko opłaty stałe za prąd. W dniu zakupu nie sprawdzaliśmy dokładnie instalacji sprawdziliśmy czy licznik był zaplombowany i czy światło działo. Wszystko było ok. No właśnie ok do momentu w którym brat postanowił w nim zamieszkać. Stara instalacja wymagała remontu. Dom jest ok 40letni. Instalacja wykonana pojedynczymi przewodami i cały dom podłączony pod jeden bezpiecznik a pozostałe 3 obsługiwały zewnętrzne gniazdo 3fazowe. Po wymianie instalacji aby nie grzebać przy liczniku podłączyliśmy zasilanie nowej instalacji pod przewody od bezpieczników gniazda 3fazowego zewnętrznego. Przy dalszym remoncie brat stwierdził ze licznik się nie obracac że to kwestia lat gdy nie był używany i sie "zastał" zawiadomił zakład energetyczny że licznik niedziała. Przed remontem nikt nie wpadł na pomysł sprawdzenia licznika czy ten działa.
Przyjechał Pan z elektrowni, rozpląbował licznik, odpiął przewody od licznika i nagle okazało się że światło w domu nadal się świeci. Burkną coś pod nosem, przykręcił ponownie przewody, zaplombował licznik i stwierdził ze brat kradnie prąd i zgłasza sprawę dalej. Zaplombował też metalową puszkę z bezpiecznikami na zewnątrz budynku "pion" bo jak stwierdził nie ma tam plomby i tam było kombinowane.
Nie zostawił żadnych protokołów i pojechał. Przez ponad tydzień nikt inny sie nie zjawił.
Proszę o pomoc jak uniknąć poważnych oskarżeń, kar za nie swoje działanie i jakie będą tego koszty.
Podsumowując: Podłączyliśmy sie do przewodów od gniazda zewnętrznego, licznik nie był w ogóle przez nas ruszany jak i bezpieczniki na pionie. Sądząc po zardzewiałej puszcze od bezpieczników pionu może skorodowała sama. Nie wiem.
Proszę o pomoc i rady.