Witam
Tak "przysłuchuję" się tej dyskusji i nie mogę się nadziwić.
Panie Bras, obróbka wiatrownic nie jest wynalazkiem dnia wczorajszego. Firma BRAAS której Pan tak ochoczo dopinguje owszem dachówkę ma całkiem niezłą, jestem jej zwolennikiem. Jednakże niektóre rozwiązania ma kompletnie do kitu. Więc kurczowe i niejednokrotnie fanatyczne trzymanie się rozwiązań systemowych (dotyczących jednego systemu - bo o tym mowa) wskazuje na przynajmniej dwa powody do zastanowienia się nad wyborem wykonawcy.
1. powód każe rozważyć, czy dekarz jest rzeczywiście świetnym fachowcem, skoro bardzo się asekuruje na wypadek konieczności wykazania jakiegokolwiek myślenia wybiegającego poza zaszufladkowane metody działania. Zatem czy jest człowiekiem zaradnym, pomysłowym i nietuzinkowym, bo mnie się wydaje, że nie. Tak zachowuje się facet, który nauczył się kilku rzeczy - nie twierdzę, że prostych - nie mniej nie ma woli wykazania się swoją fachowością, bo tak jest łatwiej, więc po co.
2. powód wynika niejako z pierwszego. Dla łatwych pieniędzy pierwszy wyciąga ręce, więc w moim mniemaniu taki facet bardzo się spieszy - nie wiem zresztą dlaczego. Wiem natomiast, że w wyniku tego pośpiechu jest bardziej niż prawdopodobne, że nie dopatrzy wszystkiego, czego powinien, a zatem jest prawdopodobne, że może się pojawić w jego robocie prowizorka.
Panie Bras, dodam jeszcze, że stosowanie innej obróbki niż dachówki skrajne przewiduje bardzo wiele projektów (względy konserwatorskie), a techniki znane są nie tylko w Polsce. Zaprezentowana na zdjęciu przez MarcinaRadom jest jak najbardziej poprawna z punktu widzenia techniki. A gdyby się Panie Bras chciało panu pofatygować nieco, to otwierając dokumentacje technologiczne wielu uznanych producentów ceramiki, min Pflaiderera czy Creatona znajdzie Pan kompletne rozwiązania bez dachówki bocznej. To kolejny dowód na to, o czym tak rozwlekle napisałem
No i pozwolę sobie niezgodzić się trochę z Panem Panie Andrzeju
Andrzej Wilhelmi powiedział
W moim przekonaniu to dekarz daje gwarancję na dach i to dekarz powinien decydować o dodatkach a już o folii to na 100%. Na moich budowach inwestor wybiera kolor i kształt pokrycia, rynny i to wszystko.
Bo takie podejście jest sensowne oczywiście wszakże pod jedynym warunkiem. Mianowicie, gdy dekarz jest osobą uczciwą, bezstronną i umiejącą przyznać otwarcie, że niejednokrotnie jego rozwiązania bywają lepsze ale droższe, że jest osobą rzeczywiście dbającą nie tylko o własny interes.
Mam niestety do czynienia z wieloma ekipami mniej lub bardziej uznanymi. I muszę przyznać z przykrością, że wśród tych mi znanych ok 120 ekip, na palcach jednej ręki można się doliczyć ekipy o wcześniej wymienionych cechach.
Ponieważ cała reszta zainteresowana jest WYŁĄCZNIE zarabianiem kasy. Więc robią tak, aby się tylko nikt nie doczepił. Efekt jest taki, że nie stosują dość istotnych elementów dachu, np: wróblówek, uszczelek koszy, wsporników łaty kalenicowej, nagminnie klamer do dachówek - strefy wiatrowe to dla wielu jest swoistą demagogią. Nie stosują klamer mocujących cięte dachówki. Używają najpodlejszych materiałów do obróbek blacharskich - bo tanie, więc w ich mniemaniu dające możliwości do skasowania frajera. Potrafią "powywieszać" wszystkie możliwe niewinne psy na handlowcach, tylko po to aby klient nie zakupił samodzielnie niczego więcej poza dachówką. Nie próbują nawet wnikać, czy ten handlowiec miał jakieś pojęcie, czy nie. Generalnie wyznają, że ten typ osobnika jest całkowicie zbędny, bo się NIE ZNA. Tymczasem to dekarze nie czytają literatury, nie nadążają za nowymi materiałami, technikami mocowań, nie wdrażają, albo robią to cholernie opornie jeśli chodzi o rozwiązania techniczne, ba wielu zwyczajnie nie potrafi policzyć materiałów, bo ich po prostu nie zna. On TYLKO kładzie i.....chce coraz więcej kasy. Wszystko to w imię wyznawanej przez Pana tezy, że skoro on robi i odpowiada, to powinien decydować - takie tam frazesy. Potem kończą robotę i idą w przysłowiową siną dal, pozostawiając tego nadal otumanionego inwestora ze swoją budową.
Nie twierdzę, że tak postępują wszyscy, jednakże znaczna większość. W moim odczuciu dekarze nie rozumieją funkcji handlowca, że zamiast toczyć z nim bój, powinni czerpać od nich właśnie tego co im brakuje. Wiedzy, materiałów, opisów nowych technologii, info o nowinkach asortymentowych czy szkolenia.
Zaś rozstrzygnięcia jakich materiałów powinno się użyć i czy można używać, nie mogą polegać na totalnym negowaniu innych rozwiązań niż swoje, a zależeć powinno wyłącznie od umiejętności i wiedzy o słuszności czy bezzasadności stosowania oraz od umiejętności przekonywania, a nie od szantażu. No ale do tego to jeszcze, przynajmniej w Polsce droga daleka.
pozdrawiam