Witam,
Mam pytanie, które bardzo mnie nurtuje.
Otóż posiadam mieszkanie własnościowe, które wcześniej posiadało ogrzewanie elektryczne.
Zdecydowałem się na instalacje ogrzewania gazowego.
Wszystkie procedury zostały pozałatwiane, czyli projekt, pozwolenie, warunki od aministracji od gazowni i wniesiono nawet opłatę za nadzór do administracji.
Założona została instalacja, koszt ponad 8 tysięcy zł.
Administracja teraz sobie zażyczyła aby im zapłacić 3190 zł, za to, że doprowadziła przyłączenie gazu na klatce schodowej. Dodam również, że jedna rura szła do mieszkania, gdzie można było podłączyć kuchenkę gazową. Administracja zażyczyła sobie rónież opłatę za nadzór budowlany w kwocie 500 zł i ta opłata została wniesiona.
Wszędzie wołają o pieniądze.
Problem tkwi w tym:
Czy to nie Gazownia powinna zażądać opłaty za przyłączenie gazu, a raczej jego doprowadzenie na klatkę schodową?
Dlaczego ja mam płacić spółdzielni 3190 zł?
Przecież to jest mieszkanie w bloku a nie w domu prywatnym.
Dziwna i śmierdząca jest ta sprawa, gdyż przecież każdy mieszkaniec bloku ma gaz na klatce i nie musi za to płacić, że na klatke został doprowadzony.
Jak tak krzykną wszystkim mieszkańcom bloków aby za takie doprowadzenie gazu na klatkę zapłacić to się załamią.
Gdzie jest prawda?
I czy administracja ma prawo żądać opłaty za doprowadzenie instalacji gazowej na klatkę?
Przecież to Gazownia bedzie miała co miesiąc, czy też co kwartał pieniądze za gaz.
Proszę o opinie.
Za to ogrzewnaie wydałem już grubo ponad 10 tysięcy złotych a zbliża się zima i ogrzewania nadal nie mogę mieć w bloku. jak jeszcze dodam te nowe koszta to wyjdzie 13 tysięcy.
Również dziwi mnie dlaczego administracja w 15 warunkach jakie narzucili nic nie wspomnieli o takiej opłacie. Stwierdzają w warunkach tylko o tych 500 zł za nadzór ale nie ma nic o tych 3190 zł.
Dodatkowo zapytałem się ich o rozłożenie tego na raty i ma to zostać rozpatrzone ale z tego co wiem to się boją. Coś naprawdę tutaj jest nie tak z tym.
Liczę na rzetelne odpowiedzi oraz porady.