Cały czas próbuję coś wymyślić, żeby mieć deski na balkonie, a nie rezygnować z ocieplenia płyty balkonowej. Mam tylko 17cm, a po warstwie spadkowej zostanie 14cm przy ścianie i trochę mało zostaje na resztę warstw.
Wymyśliłem taką koncepcję:
Na płycie zrobić wylewkę z szybkoschnącej zaprawy (jakiej?) ze spadkiem 2%.
Na tym hydroizolację wywyniętą na ścianę (z czego? papa? Jakas mata bitumiczna? Szlam z taśmą w rogach?).
Na tym położyć/przykręcić kontrlegary drewniane, a między nimi styrodur, który byłby minimalnie niżej niż kontrlegary.
Na tym hydroizolację z jakiejś maty (jakiej?) odpornej mechanicznie oraz na działania słońca, temperatury i innych warunków) wywiniętej na ścianę.
Na to w miejscach, gdzie są kontrlegary, kręcić legary przez podkładki gumowe.
Na legarach standardowo deski.
Co o tym myślicie? Zda to egzamin? Nie rozszczelni mi się za parę lat? Jakie materiały użyć oraz jakiej grubości (i z jakiego drewna) kontrlegary i legary, jak gęsto?
Mam tylko jakieś 2 dni na decyzję, bo za parę dni ekipa dojdzie z wełną do poziomu balkonu.